czwartek, 29 czerwca 2017

Krzyś prankuje tatusia

Ja to widzi Małżon:


Jak to widzi Krzyś:


Jak to się odbyło:



Wystrojony w pływaczki, dodatkowo zabezpieczony makaronem w pasie, stanął Krzyś u szczytu zjeżdżalni na CRS, pomiędzy ojcem rodzonym a siostrą i słuchał z poważną miną:
- A teraz Krzysiu zjedziemy ze zjeżdżalni i będzie fajnie. Najpierw zjadę ja, a potem ty z Zuzią za rączkę. Ja będę cię łapał. Okej?
- Okej.
- No to siuuuuuup - i Małżon ześliznął się z wdziękiem ze zjeżdżalni.
Głowę wynurzył z wody dokładnie w chwili, by ujrzeć jak pływaczkowo-makaronowy Krzyś odwraca się na pięcie i schodzi po stromych schodach. Obok brata stała Zuzia z głupią miną, rozkładając ręce w geście "nie-mam-pojęcia-o-co-chodzi".
Małżon wyskoczył z basenu i, drobiąc niczym gejsza, po śliskich kafelkach ruszył spirintem w stronę schodów na zjeżdżalnię.
- A ty co?!!! - huknął na małego renegata w połowie stopni.
Krzyś spojrzał na ojca niewinnymi oczętami i odpalił:
- Lozmyśliłem sie.

- No przecież jakby fiknął z tych schodów to koniec. Mało nóg nie połamałem tak leciałem - opowiadał mi potem z przejęciem Małżon.
- No i co zrobiłeś?
- A wziąłem dziada pod pachę i ostatecznie zjechaliśmy.
- A chciał?
- No tak jakby.
- To znaczy?
- To znaczy, że mu loda obiecałem jak zjedzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty