sobota, 1 lipca 2017

Zuzia jedzie na kolonie


Przyniosła nam Zuzia do domu katalog swojej szkółki tanecznej z ofertami "obozów" tematycznych.
Czego tam nie było?!
Tańce, malowanie, podstawy dziennikarstwa, kucharzenie, fotografowanie, normalnie cuda na kiju.

I tylko cena nie taka - 1500 zł za 6 dni z dowozem własnym pod Poznań.

- Nie - zawyrokował Małżon ku rozczarowaniu pierworodnej.

Zuzia nie z tych co się poddają; wierciła dziurę w brzuchu, załatwiła sobie koleżankę do pokoju (Ilenka), obiecywała złote góry, byleby ją tylko wypuścić w przygodę życia, czyli kolonie.

Potem z kolei ja podsłuchałam rozmowę zaprzyjaźnionej Mamuśki z klasy Zuzi i tak znalazłyśmy ofertę ośmiodniowego pobytu w Międzyzdrojach za 900 zeta (resztę dopłaca szeroko pojęte miasto).

- Babciu jadę na kolonie!!! Do Międzyzdrojów!!! - cieszyła się Zuzia od marca do mniej więcej 23 czerwca, kiedy to bliskość wyjazdu zaczęła łagodzić jej entuzjazm.

No i właśnie tydzień przed wyjazdem Babcia Ala zagaiła od niechcenia:
- Mam nadzieję, że będzie ładna pogoda nad tym morzem na początku lipca.
- Nawet jak będzie beznadziejna, to dzieciaki będą tam miały zapewnione rozrywki.
- Ale ja nie o nich myślę, tylko o sobie.
- To wy też jedziecie nad morze? - zdziwiłam się (Bałtyk? Babcia i Dziadek to trekkingowcy i górale)
- Uhm
- A dokąd?
- Do Międzyzdrojów
- Akurat tam?
- No dawno nie byłam; zobaczymy co się zmieniło.
- A wiesz, że Zuzia też jedzie do Międzyzdrojów?
- Taaaaaaaak? O, no popatrz, co za zbieg okoliczności.
- Hotel, pensjonat?
- Pensjonat, o , na tej ulicy....
- Ty wiesz, że następny dom to kwatera Zuzi?
- Żartujesz!
- Babciu Alo, ty żartujesz. Mam uwierzyć, że przypadkiem jedziecie na początku lipca do Międzyzdrojów, na ulicę taką-a-śmaką, płot w płot z wnuczką?

Babcia Ala wyprostowała się z godnością i odrzekła poważnym tonem:
- Nie rozumiem, do czego zmierzasz. To czysty zbieg okoliczności.

Zarechotałam w duchu.

- Poza tym - ciągnęła tym samym tonem Babcia Ala - to nie ja rezerwowałam, tylko Dziadek.
- Pewnie go podpuściłaś.
- Ja?! W życiu! Ja mu tylko przypomniałam taką historyjkę. Parę lat temu też byliśmy nad morzem i siedzieliśmy obok grupy kolonistów. Te dzieciaki robiły wszystko, co chciały, właziły do wody po pas, a wychowawca spał na plaży. Poszliśmy mu zwrócić uwagę, to powiedział, że musi odespać, bo całą noc latali po korytarzach i musiał ich pilnować.
- No i co? Pilnowaliście dzieci zamiast tego pacana?
- Tak, trochę. Żeby do kryminału nie poszedł.
- Przestań głupoty gadać - wypalił nagle Małżon - byli z ratownikiem i drugim wychowawcą; nic im się nie stało.

We łbie mi się rozjaśniło.

- No nic - powiedziała Babcia Ala wesołym tonem - mam nadzieję, że nie będziemy sobie wchodzić w paradę. W końcu jedziemy tam odpocząć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty