Trzylatek je obiadek.
Konkretnie: spaghetti.
Najpierw cała kopa.
Potem dokładka.
- Jeszcze - zażądał po skonsumowaniu drugiej porcji.
Po chwili wahania włożyłam mu na talerz kilka nitek makaronu.
- A sosik?
Zerknęłam do gara na sporą resztkę sosu.
- Nie ma - skłamałam.
Spojrzał na mnie nieufnie.
- Dobra - burknął obrażony schodząc z krzesełka - to nie będę w ogóle jadł jak taka jesteś.
Normalnie taniej go ubierać niż żywić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Wyobrażam sobie, jak wyglądałaby ta rozmowa, gdyby była prowadzona w porządnym, konserwatywnym domu, którego mieszkańcy żyją zgodnie z trady...
-
15 lat temu, kiedy zamieszkaliśmy z Małżonem w jednym mieszkaniu, Teściowie sprawili nam pierwszy prezent do domu - deskę do prasowania. Ni...
-
To się w głowie nie mieści, ile człowiek się musi namęczyć, zanim wyprowadzi dziecko na ludzi! - Zuzia, zagramy w cztery paszporty? - zaga...
Uahahaha ;) co to będzie za 5 lat?!
OdpowiedzUsuń