Krzyś to raczej nie zostanie wirtuozem nożyczek i kredki. Nie dość, że bazgroli i krzywo tnie, to jeszcze nie lubi tego robić. Zmuszany do tych czynności w domu, zawsze dramatyzuje zalewając się łzami i krzycząc, że ma nieudane życie.
Czujna pani od przedszkola posłała jednak mojego Synusia na terapię sensoryczną w nadziei, że nabędzie chociaż umiejętności, skoro pasji nie chce.
Odbieram więc Krzycha godzinę później w każdą środę i robię delikatny wywiad.
- Wszystko bardzo dobrze - mówi pani od terapii - dziś rysowaliśmy szlaczki po kropkach i nawlekaliśmy koraliki na nitkę. Krzyś bardzo ładnie sobie radzi. Poza tym ma duży zasób wiedzy, potrafi mnie zaskoczyć ....
(puchnę z dumy, czerwienieję kontrolowanie, spuszczam skromnie oczęta, że niby ten intelekt nie po mnie, że, ach, jakże mi miło i och, naprawdę, cieszę się, że Krzyś jest taki chwalony)
- Zna dużo trudnych słów ...
I wtedy wtrąca się Zuzia, ten mały zdrajca, konfident jakich mało, plociuga tysiąclecia, panna wtrącalska:
- Dużo to on zna przekleństw.
Czerwienieję tym razem nieudawanie.
Wyobrażam sobie jak duszę Zuzię wyrywając jej plotkarski jęzor.
Ilekroć chcesz błysnąć, ktoś wbija ci nóż w plecy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Wyobrażam sobie, jak wyglądałaby ta rozmowa, gdyby była prowadzona w porządnym, konserwatywnym domu, którego mieszkańcy żyją zgodnie z trady...
-
15 lat temu, kiedy zamieszkaliśmy z Małżonem w jednym mieszkaniu, Teściowie sprawili nam pierwszy prezent do domu - deskę do prasowania. Ni...
-
To się w głowie nie mieści, ile człowiek się musi namęczyć, zanim wyprowadzi dziecko na ludzi! - Zuzia, zagramy w cztery paszporty? - zaga...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz