Ballada o tym jak Małżon z Zuzią wybrali się na mecz Falubazu, który to Falubaz przegrał albo i nie, ale nie jest to rzecz istotna dla ciągu dalszego. Liczy się natomiast to, iż Małżon dowiedział się o magicznych kredkach, dzięki którym malujesz sztukę bawełny, potem to zaprasowujesz i voila: każdy może zostać Picassem.
Nie tracąc więc czasu zamówił kredki via Internet. Doszły błyskawicznie i wczora z wieczora Małżon zasiadł w kuchni i zaczął coś pilnie malować na białej bawełnianej koszulce. Certolił się z tym, zakrywał ręką, zasłaniał plecami tworząc wrażenie, iż dzieło przewyższy niewprawne bazgroły niejakiego Leonarda da Vinci.
- Już! - zakrzyknął wreszcie wielce z siebie zadowolony - Gotowi? Tadam!
Spetryfikowało mnie.
- To powiadasz, że tak wyglądam - powiedziałam wolno drapiąc się w zamyśleniu po brodzie.
- A co? Nie? - zapytał szczerze zdziwiony
- I mam taki nochal oraz odstające ucho.
Małżon odwrócił koszulkę rysunkiem do siebie i przyjrzał mu się krytycznie.
- Ale włosy uchwyciłem idealnie. I dzieci podobne. Elegancko jest.
Wlożył na siebie koszulkę i przejrzał się w lustrze.
- Jest super. Jutro idę tak na miasto!
Wątpię Małżon, żebyś się do jutra na Alaskę teleportował.
P. S. Koszulka Zuzi:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Wyobrażam sobie, jak wyglądałaby ta rozmowa, gdyby była prowadzona w porządnym, konserwatywnym domu, którego mieszkańcy żyją zgodnie z trady...
-
15 lat temu, kiedy zamieszkaliśmy z Małżonem w jednym mieszkaniu, Teściowie sprawili nam pierwszy prezent do domu - deskę do prasowania. Ni...
-
To się w głowie nie mieści, ile człowiek się musi namęczyć, zanim wyprowadzi dziecko na ludzi! - Zuzia, zagramy w cztery paszporty? - zaga...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz