sobota, 19 lipca 2014

Struta

Strułam się. Ot, taka ironia losu. Ja, która unikam śmieciowego żarcia, piję tylko butelkowaną wodę, a na mieście stołuję się od wielkiego dzwonu. Żołądek boli mnie nieznośnie, a jelita w dole brzucha z wyciem zaplątały się w efektowny supełek. Na plaży wślizguję się do namiociku i wciskam w najdalszy kącik. Zaczajam się. Oddech zwalnia, oczy powoli zamykają się. Zwijam się w kłębuszek. Pozbawiona wzroku wyostrzam pozostałe zmysły. Nad wszystkim góruje szum morza: przypływ-odpływ, nieustanna wodna kołysanka.
...Ten leżak po prostu mnie rozwala...
...Mamo mogę iść do wody...
... i wtedy powiedziałam do niej ty weź się zastanów...
...mężu mężu nie bądź głupi, niech ci żona piwo kupi...
...idziesz czy mam cię w dupę kopnąć...
...Michu! E! Michu! heheheheh...
...wunderbar! Sehr schön!
...kukuryyyydza, orzeszki, popcorn...
...tatooooooo puuuuuuuuuść....
...halo? halo? Słyszysz mnie?! Nic nie słyszę, no...
...naaaaaaaleśniki na śmietanie wspomagają opalanie...
...nie mam już siły iść buuuuuu...
...Patryk chodź tu!

Kołyszą mnie te dźwięki. Uspokajają. Schowam je na pamiątkę do słoika i będę wyciągać w pochmurne dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty