Oto iście hamletowskie pytania, które
stawiał sobie przez cały dzień Małżon.
Na ostatni dzień naszego pobytu w
wyczesanym libereckim hotelu, zaplanowaliśmy wykorzystanie mnogiej liczby bonusów
wliczonych w wykupiony przez nas rodzinny pakiet z oferty hotelu. Najsampierw
wyruszyliśmy na 2godzinny darmowy relaks wellness w bliźniaczym hotelu Putloun
Travel Hotel. Na miejscu przyobiecany basen okazał się zbiornikiem, co prawda
większym od balii, ale wypluskać się tam żadną miarą nie dało. Wówczas powyższe
zapytanie padło z ust Małżona po raz pierwszy. "No pięknie - dodał - te pływaczki
i koło możemy sobie teraz w d... wsadzić".
Następnie pojechaliśmy wykorzystać
darmowy kuponik na deser w tym trzecim hotelu Pytloun. Wg Małżona jedzonko miało
być pyszne i w zacnej ilości. Po godzinach czekania dostarczono nam 2 dania
dziecięce i 2 dla dorosłych. Obiad dla dorosłych okazał się półłyżką
podziabanych bramborów i półdłonią wołowej pieczeni. Po chwili osłupienia Małżon
postawił ponownie rzeczone pytanie.
Po posiłku podaliśmy pani kuponik na
darmowy strudel z sosem waniliowym. Nawet szybko dostarczono nam porcję ciasta.
I tu słyszymy trzeci raz fundamentalne tego dnia pytanie. Mina Małżona na wieść,
iż kuponik obejmował tylko jedną porcję ciacha - bezcenna.
Zadziwienia Męża były wprost
proporcjonalne do mojego rozbawienia. Ja się pysznie wybawiłam. Zamarynowałam
się w jacuzzi, upociłam w saunie fińskiej, umyłam głowę eleganckim szamponem.
Obiadem się najadłam, chociaż zdecydowanie nie rozsmakowałam. Strudla nie jadłam,
bo byłam obżarta.
- A w cholerę mi z takim pakietem.
Oszuści - podsumował Mąż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz