środa, 3 czerwca 2015

Dwie stare baby vamos a la playa


O ja pierdziu.
Sama nie wiem co gorsze: piosenka czy teledysk?
Jak byłam mała, to słyszałam: "mamo szaraplaja" i zastanawiałam się, kto to jest, ten szaraplaj.



Dzień 2

Nad ranem obudził mnie piskliwy śmiech hiszpańskich sąsiadek, które albo zerwały się bladym świtem, albo, co bardziej prawdopodobne, właśnie wróciły z imprezy.
W nosie znowu miałam beton, więc użyłam kropli udrożniających.
Poza tym - dziękuję za troskę - ranek był świeżutki i rześki, a łeb nie bolał.
Po śniadaniu opakowałyśmy się w stroje kąpielowe i wyruszyłyśmy na plażę.
Postanowiłyśmy, że będzie ma bogato; żaden tam plebejski kocyk pod palemką i wersja light. Ma być grubo - leżak, grzybek i to jak najbliżej morza. Do tego driny i przekąski.





Wystwiłam swoje blade ciało na słońce i rozpoczęłam skanowanie otoczenia. A więc tak. Po pierwsze, straciłam kupę kasy i czasu biegając w ZG w poszukiwaniu stroju kąpielowego, a szczególnie stanika, albowiem co druga kobieta na plaży opala się topless. Do wyboru, do koloru: biust w rozmiarze ss (same sutki), jędrne piersi oraz coś, co z braku lepszej nazwy, należy określić jako wymiona.
Niemniej jednak nikt się nie krępuje ani gapić, ani pokazywać.
Po drugie, spora ilość dwudziestolatek wyglada tak jak ja teraz. Natomiast ja w ich wieku, to ohohoho. Ogień panie. Poprawia mi to nastrój jak nic.

- Posmaruj się pięćdziesiątką - Aga podrzuca mi balsam do opalania.
- Potem. Mam taką marną skórę do opalania. Mogę leżeć i leżeć a i tak zabarwię się na czerwono i skóra mi zejdzie.
- No właśnie o tym mówię. Posmaruj się kremem.
- Zaraz. Chociaż troszkę się przysmolę, bo mi nikt nie uwierzy, że byłam na Majorce.
Trochę gadamy, trochę czytamy, słucham muzyki albo po prostu gapimy się przed siebie.
- I co? Posmarujesz się teraz?
- Matko bosko, jak ty przynudzasz, daj mi ten balsam; nie, nie ten, tamten!
- Dwudziestkę? Nie za słaba dla ciebie?
- Dobra będzie.

Wtarłam w siebie olejek do opalanie i poszłam zamoczyć się w wodzie. Postanowiłam, że zanurzę się do pasa, a potem się zobaczy.
Poszłam.
Szłam długo i wytrwale, jakieś 6 km, aż rozbolały mnie nogi. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam maciupkich ludzi na plaży pod niewielkimi grzybkami. Spojrzałam w dół: woda sięgała mi do półdupka.
- A ciul* z tym - pomyślałam - wracam.
- Koko ananas mielone!!! - zaskrzeczał ktoś niedaleko.
- Mielone noszą???
- Melony! Arbuzy znaczy hahah!!!

W fantastycznych nastrojach wracałyśmy z plaży do hotelu na kolację (po 7 godzinach wytapiania tłuszczyku głód zagląda nam w oczy).  Ale najpierw prysznic i nowe ubranie.



Pierwsze delikatne szczypanie poczułam podczas kąpieli. Po wyjściu z łazienki mocno widoczne stały się czerwone plamy na łydkach, ramionach, boczkach.
- No cóż. Mówiłam ci, ale ty zawsze musisz być najmądrzejsza.
Ignoruję jej kąśliwe uwagi. Ale co prawda, to prawda. Skóra piecze i boli.

Po kolacji drinkujemy w holu i bierzemy udział w konkursie muzycznym. Trzeba rozpoznać 25 fragmentów muzycznych i dopasować je do filmów albo seriali. Przegrywamy, bo nie rozpoznałyśmy Drużyny A i Rokiego. A także króla lwa i sześciu innych utworów.

Przed snem na moim stoliku przy łóżku, obok kropli do nosa, ustawiam Panthenol.


2 komentarze:

  1. nie byłam upierdliwa i kąśliwa, to wszystko wynikało z troski o Ciebie :-P

    OdpowiedzUsuń
  2. na tropiki ZAWSZE 50' :) no bo inaczej boliiiiii.....

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty