Czasami, kiedy okoliczności sprzyjają, zabieram się do pracy z kolegą.
Młodsze wyrobnice w mojej fabryce wołają go: "Pan Ciasteczko" (ale niech mu pani nie mówi, prosimy, bo to siara).
No to mu nie mówiłam. W ogóle nikomu nie mówiłam, choć jęzor świerzbił.
Pan Ciasteczko podjechał po mnie z rańca, otworzył mi drzwi, wcisnął guzik podgrzewający cztery litery, bo od skórzanych obić siedziska chłodem powiało i sprawnie powiózł do fabryki.
Po robocie odwiózł do domu, stosując identyczne procedury, z tą różnicą, iż tym razem wycisnął guzik podgrzewający cztery litery.
Miły i uroczy człowiek z tego Pana Ciasteczko.
Tego samego dnia, późnym popołudniem, pilnie i w pośpiechu musieliśmy wyjechać z domu celem zakupienia tentegesa. Wbiegliśmy do windy i stoimy.
- Co? Może ja mam guzik nacisnąć? - zapytał Małżon.
Wzruszyłam ramionami.
- Kolega z pracy, wiesz który, to mi nawet drzwi od swojego samochodu otwiera, a tobie się nie chce guzika wcisnąć - odpowiedziałam.
Małżon zagryzł wargi i nic nie odpowiedział.
W ciszy pokonaliśmy pięć pięter.
W garażu Małżon wyprowadził auto, wyskoczył z niego, obiegł truchtem i zawołał:
- Zaczekaj! Ja otworzę!
Ręka mi zamarła w połowie drogi do klamki.
Z szerokim uśmiechem Małżon otworzył bagażnik.
- Co? - zapytał wyczekująco - Nie?
Prychnęłam pogardliwie.
Pan Ciasteczko 1
Małżon 0
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
Hahahah,mój z Twoim mógłby sobie piątkę przybić....
OdpowiedzUsuńBiedne my ... ;-)
OdpowiedzUsuń