W przedszkolnej szatni Krzyś zaśpiewał hymn Polski. Elegancko, z linią melodyczną, bezbłędnie tekstowo.
- Wiesz co to było? - pyta pokraśniały z dumy
- Co?
- Pazurek Dąbrowskiego!
sobota, 11 listopada 2017
wtorek, 7 listopada 2017
Małżon uczy Zuzię historii
Wtorek, wtorek, wtorek
Ciężki, intensywny dzień w pracy.
Cały czas w gotowości.
Przerwy mnie omijały; nie miałam czasu zjeść śniadania ani obiadu.
Późnopopołudniowy powrót do domu, a zza okna smętna szarówka zwiastująca nadciągającą zimę.
Odbieram dzieci ze szkoły językowej.
Już we czwórkę jedziemy na zakupy.
Snuję się pomiędzy półkami, z bolącą z głodu głową, niezdolna do wyboru czegokolwiek na kolację.
Buty mnie cisną, Zuzia popchnęła brata na wysokości regałów z masłem, Krzyś przeleciał poślizgiem brzusznym do półek z mlekiem, Małżon poszedł po parówki i zniknął.
Nie ma słońca, nie ma życia. Zapadam w stan wegetatywny.
Pakujemy torby z zakupami i jedziemy wreszcie do domu. Opadam na fotel i ciężko opieram głowę o zagłówek, przymykam oczy.
- No i była taka czytanka o Mieszku I, że poślubił czeską księżniczkę Dobrawę.
- A ty wiesz, że oni w tamtych czasach na mchu jadali - zagaja Małżon Zuzię.
Co za pierdoły, myślę sobie, ciekawe skąd ta śmiała teza.
Ale Zuzia jest zaintrygowana:
- Jak to?
- Normalnie. Jeździli z miasta do miasta, którego nie było i na mchu jadali.
Jeszcze lepiej, przemyka mi przez ciężką głowę, miasta, których nie było.
- Ej, ale w zamkach też na mchu jadali? - pyta Zuzia zaciekawionym i SZYBKIM tonem.
Wreszcie dociera.
- Małżon, ty jesteś czasem taki głupi, że aż się płakać chce! - warczę gniewnie.
Zezuje na mnie błękitnymi oczętami, twarz niewinna niczem lelija, urażona mina.
- Zawsze mnie krytykujesz - dąsa się nad kierownicą - myślisz, że tylko ty masz monopol na prawdę historyczną. A tak właśnie było. Nie było talerzy, to brali mech, kładli tam ser i chleb i na mchu go zjadali.
- Co ty dziecku za durnoty wciskasz?! Ty wiesz co się będzie działo w klasie, jak Zuzia zacytuje słowo w słowo te dyrdymały?! Widzisz już minę wychowawczyni? Dawno na karnym jeżyku nie stałeś?! Zuziu, umawiamy się tak, że w tym domu tylko mama uczy historii. Tacie w nic nie wierz!
- To z czego jedli? - docieka Zuzia
- Z talerzy - strzelam niepewnie
- Z chińskiej porcelany - rechocze Małżon.
Ciężki, intensywny dzień w pracy.
Cały czas w gotowości.
Przerwy mnie omijały; nie miałam czasu zjeść śniadania ani obiadu.
Późnopopołudniowy powrót do domu, a zza okna smętna szarówka zwiastująca nadciągającą zimę.
Odbieram dzieci ze szkoły językowej.
Już we czwórkę jedziemy na zakupy.
Snuję się pomiędzy półkami, z bolącą z głodu głową, niezdolna do wyboru czegokolwiek na kolację.
Buty mnie cisną, Zuzia popchnęła brata na wysokości regałów z masłem, Krzyś przeleciał poślizgiem brzusznym do półek z mlekiem, Małżon poszedł po parówki i zniknął.
Nie ma słońca, nie ma życia. Zapadam w stan wegetatywny.
Pakujemy torby z zakupami i jedziemy wreszcie do domu. Opadam na fotel i ciężko opieram głowę o zagłówek, przymykam oczy.
- No i była taka czytanka o Mieszku I, że poślubił czeską księżniczkę Dobrawę.
- A ty wiesz, że oni w tamtych czasach na mchu jadali - zagaja Małżon Zuzię.
Co za pierdoły, myślę sobie, ciekawe skąd ta śmiała teza.
Ale Zuzia jest zaintrygowana:
- Jak to?
- Normalnie. Jeździli z miasta do miasta, którego nie było i na mchu jadali.
Jeszcze lepiej, przemyka mi przez ciężką głowę, miasta, których nie było.
- Ej, ale w zamkach też na mchu jadali? - pyta Zuzia zaciekawionym i SZYBKIM tonem.
Wreszcie dociera.
- Małżon, ty jesteś czasem taki głupi, że aż się płakać chce! - warczę gniewnie.
Zezuje na mnie błękitnymi oczętami, twarz niewinna niczem lelija, urażona mina.
- Zawsze mnie krytykujesz - dąsa się nad kierownicą - myślisz, że tylko ty masz monopol na prawdę historyczną. A tak właśnie było. Nie było talerzy, to brali mech, kładli tam ser i chleb i na mchu go zjadali.
- Co ty dziecku za durnoty wciskasz?! Ty wiesz co się będzie działo w klasie, jak Zuzia zacytuje słowo w słowo te dyrdymały?! Widzisz już minę wychowawczyni? Dawno na karnym jeżyku nie stałeś?! Zuziu, umawiamy się tak, że w tym domu tylko mama uczy historii. Tacie w nic nie wierz!
- To z czego jedli? - docieka Zuzia
- Z talerzy - strzelam niepewnie
- Z chińskiej porcelany - rechocze Małżon.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...