sobota, 22 lutego 2014

Masterchef

Syn wykazuje głębokie obrzydzenie do wszystkiego, co jest serwowane w zastawie. Zupka w miseczce - nigdy w życiu; ziemniaczki z wkładką na talerzyku - chyba żartujesz; tzw. słoiczek w słoiczku - sama sobie jedz. 
No i nerwy mnie puszczają.
Wczoraj, osiągnąwszy montewerest wpienienia, pozwoliłam równie wkurzonemu Krzysiowi wymiędolić kartofelki i rozrzucić je malowniczo po podłodze. Następnie zgarnęłam go mało elegancko z krzesełka i posadziłam wśród ziemniaczanego armagedonu. 
Po chwili dobiegło mnie radosne mlaskanie.
Pochłonął wszystko, co wcześniej rozrzucił.
Zasadniczo obojętne mi jak Krzyś jada - ważne, żeby był najedzony. Ale już widzę zgrozę w oczach najbliższych, którzy ujrzą maleńkie dziecię jedzące składniki obiadowe z podłogi.
Ale są też pozytywy. Jak zacznę gotować niczym Gesslerowa z Okrasą i Paskalem łącznie, będę miała podłogę wylizaną do czysta.

środa, 19 lutego 2014

Wycieczka z babcią

Znacie to uczucie, kiedy "nasza ukochana wnusia", "nasze słoneczko", "nasza Zuzieńka" zmienia się w "twoją córkę" i "twoje dziecko"?

 Otóż.

- Czy ty wiesz, co twoja córka powiedziała dzisiaj przy ludziach? - pyta babcia Ala patrząc na mnie figlarnym wzrokiem.
 - nie wiem - odpowiadam nerwowo
- powiedziała tak: "a wiesz, co mi mama dzisiaj powiedziała? Że jak się nie pośpieszę z ubieraniem, to w dupę pojadę, a nie z babcią na wycieczkę". Nie wiedzieliśmy z ojcem (moim teściem) gdzie oczy podziać.
Gonitwa myśli. A to plociuga. Też wiedziała, kiedy mnie zacytować. Przy ludziach. I, co gorsza, przy teściu.
 Przez chwilę patrzymy na siebie z teściową.
A potem zaczynamy się śmiać, rechotać do rozpuku, poklepywać po udach z uciechy.
 Teściowa wyciera sobie oczy.
- to było niezłe - mówi.

Popularne posty