Gromada dzieci, znanych wtajemniczonym pod kryptonimem Wesołe Żabki,
wyrusza na pierwszą samodzielną wycieczkę. Nieco dalej stoją ich zaaferowani
rodziciele, miotający się wzdłuż i wszerz autokaru, wchodzący do środka i szpiegujący
detale podróży. Na buziach dzieci widoczne były zakłopotanie i zażenowanie
poczynaniami dorosłych, ale litościwie nie kazały nam spadać. Jako najbardziej
konstruktywną oceniam propozycję taty dziewczynki o krótkim imieniu, aby ruszyć biegiem
za autokarem do pierwszego ronda, ale nikt nie pobiegł, a ja wolę robić z
siebie pajaca stadnie, a nie solo, toteż nie wdrożyłam inicjatywy w czyn. Czekam teraz
do 15.30, kiedy to mali globtroterzy powrócą, żeby móc zrobić Zuzi żenująco
rozdzierającą scenę powitania.
No i cyknąć fotkę, af kors.
Update 16.00: było grubo, ale odebraliśmy co nasze!! Yeahhh!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz