- Tato, a prawda, że
niektóre panie tam cię znały? - zagaja towarzysko Zuzia nad piątkowym obiadem.
- Gdzie? - pyta Małżon.
- No na tej
imprezce, na którą mnie wziąłeś.
Odpowiedź zawisa między
widelcem a kotletem. Teraz i ja uważnie przypatruję się Małżonowi.
- O czym ty mówisz?!
- Oooooch - żachnęła
się Zuza - przecież o tej imprezce, co na niej byliśmy i co się wspinałam. I te
panie, no. Znały cię. Nie pamiętasz?!
Po minie małżonka
widzę, że kompletnie nie wie, o co chodzi. Marszczy brwi. Wzrok kieruje w prawo.
Niemal widać kręcące się w głowie trybiki. Znowu muszę go poratować.
Wzdycham ciężko.
- Festyn szkolny
pomagałeś organizować. Chodzi o twoje koleżanki z pracy.
- Właśnie, właśnie
- cieszy się Zuzia - Imprezka taka.
- Właśnie - syczę
mrużąc oczy - a ty coś myślał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz