A jednak jest.
Nastał.
Wujek-Mikołaj się szarpnął, ponieważ stał się właścicielem nadmiaru gotówki.
Od dziś furby mieszka sobie w naszym domu, ględzi w swoim języku, beka, pierdzi, okazjonalnie robi kupkę.
Ubaw po pachy.
Ustaliłam z Zuzią, że furby o imieniu Way-Doo, jest jej dzieckiem i to ona ma się nim opiekować. Świeżo upieczona mama zareagowała z entuzjazmem. Zrazu wszystko szło dobrze (parę razy nawet potrzaskali się z Krzysiem o zabawkę), ale po kilku godzinach intensywnego kontaktu nastąpiło zmęczenie materiału.
- Mamo uśpij go - poprosiła mama Zuzia robiąc smutno-cwany ryjek.
- Sama go uśpij - odparłam twardo - to twój dzieciak w końcu.
Oparłam się o ścianę i patrzę.
Zuzia pociągnęła Way-Doo za ogonek, co według instrukcji powinno futrzaka uśpić, a tu kicha: furby chichocze i podryguje. Zuzka-mama pociągnęła jeszcze raz. Wreszcie się udało: furby zachrapał obiecująco. Ale w tej samej chwili, gdy Zuzka odstawiła go na półkę, zerwał się z radosnym "łiiiiiiiiii!!!!!!!!" W oczach Zuzi odmalowała się zgroza.
Ja nic. Przed oczami stanęły mi te wszystkie noce, podczas których obijałam się od ściany do ściany nosząc na rękach malutką Zuzunię, której nie dało się odłożyć do łóżeczka, bo budziła się natychmiast z dzikim rykiem. Wspominałam sobie palący ból kręgosłupa. Piasek pod powiekami. Omdlewające ręce. Przenikliwe zimno.
Po czwartej - bezowocnej - próbie odstawienia Way-Doo na półkę, zrozpaczona Zuzia odezwała się patrząc na mnie żałośnie:
- Znowu się obudziła gadzina. Już nie daję rady.
Ojojojojoj.
Ale mi przykro.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
kill this bastard :P hahahhaa.....ja nie wiem,co te dziecioki w tym widzą....mojej wyperswadowaliśmy,że "za duża już jest na to " :P
OdpowiedzUsuńWystarczy wyjąć baterie i po sprawie ;) dzieciom niestety się nie da, a czasem by się chciało, choć na chwilę :P
OdpowiedzUsuńnajgorsze jest, że on jest taaaaki upierdliwy :-)
OdpowiedzUsuń