Tylko dwa listy i dwa wymarzone prezenty.
A ja nie wiem.
- Posłuchaj Zuziu, może się zdarzyć, że Mikołaj nie będzie miał na składzie tych rzeczy.
- Coś ty! - odpowiedziała niefrasobliwie - Mikołaj zawsze przynosi to, co się chce!
Przyzwyczailiśmy Zuzię do tego, że pod choinkę zawsze dostawała zamówione zabawki. Były to jednak inne zabawki, lżejsze gabaryty i skromniejszy przedział cenowy.
W tym wypadku nie chodzi nawet o idiotyczną cenę tych rzeczy - chociaż uważam, że 300 zł za stworka niewiadomego przeznaczenia jest przesadą. Sedno wątpliwości tkwi mianowicie w tym, że dla Zuzki będą to zabawki jednorazowego użytku: się pomaluje zelfa i sru go do bezdennego kosza z rupieciami. Pobawimy się furbim, aż się rozczochra i postawi się go na półce - niech się kurzy.
(Jak się bawi furbim? Do czego służy? Wot, zagwozdka)
Oficjalnie Mikołaj odebrał dziś listy.
No i teraz nie wiem, jak to załatwić, żeby wilk był syty i Manczester Siti.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz