poniedziałek, 1 grudnia 2014

Smutnam

Codziennie między 17 a 18 zaczyna mnie nosić po domu. Jakieś tajemne moce poruszają moimi nogami, zaburzają proces logicznego myślenia, przekształcając moje skromne jestestwo w zlepek atawistycznych pragnień i pożądań.
Krążę po kuchni rozglądając się bezradnie dookoła. Kompulsywnie otwieram szafkę za szafką, ale im bardziej otwieram, tym bardziej nic tam nie znajduję.
- Zjadłabym coś. Najchętniej te pyszne serniczki, które ostatnio upiekłyśmy - smarknęłam żałośnie - ale nie ma w domu ani sera, ani ciasta francuskiego.
- No to dupa zbita - podsumowała Zuzia.

Ototototo córcia. Trafiłaś w sedno.

Zuzka jako brakujący posąg wrót Argonath


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty