środa, 22 lipca 2015

Bujać to my ale nie nas

A ti, ti bobasku!
A jednak...
Znalazł się jeden sklep z badziewiem. Niczym kleszcz w krzakach.
A w sklepie absolutny must have sezonu: gąbczana pompeczka do strzelania wodą.
- Dajcie spokój! Po co wam to?! - zniecierpliwił się Małżon.
A Zuzia - jak to Zuzia - zrobiła smutno cwany ryjek, zawachlowała rzęskami i opuściła główkę.
- Nie będziemy kasy tracić - bronił się resztkami sił Małżon.
- Tylko 10 złotych tatusiu - błagalnie złożone rączki, łezki w oczętach.
- Uch, dobra. Ale sama za nie zapłacisz!
Dał Zuzi 20 zł na dwie pompki i stanął dyskretnie w drzwiach sklepu.
Zuzka i Krzyś dziarsko wkroczyli do sklepu i... zamarli.
- Proszę - zagaił sprzedawca.
Nic. Cisza.
- Taaaak?
Cisza. Stoją nieruchomo.
- Chcieliśmy zapłacić - poinformował rzeczowo Krzyś.
- 20 złotych.
Zuzia milcząc podała dwa banknoty.
- Dziękuję - chłopak przyjął pieniądze.
- E, jeszcze 4 grosze reszty - zauważył Krzyś.
- Eeeee - sprzedawca zdębiał. My zresztą też.
- Cztery grosze - powtórzył cierpliwie Synuś.
- Ale to była odliczona kwota - wyjąkał chłopak.
- Hm - mruknął powątpiewająco Krzyś.
- Naprawdę! - sprzedawca zwracał się teraz bezpośrednio do Krzysia.
Młody ani drgnął.
- Synek chodź. Nie będzie reszty - pośpieszyłam z pomocą coraz bardziej zakłopotanemu sprzedawcy.
Krzyś tymczasem obrzucił chłopaka najbardziej morderczym ze wszystkich spojrzeń.
Patrzył na niego groźnie, kiedy wychodziliśmy ze sklepu i 10 kroków dalej. Potem odwrócił się wyniośle.

Tak, tak. Jak to mówią - zważ herbatnik z kim się maczasz.
W tym wypadku z Krzysztofem lat dwa, dwa miesiące i dwa tygodnie.
I Zuzanną lat sześć bez trzech dni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty