Opowiem Wam.
Najsampierw koniec świata w wymiarze mikro.
Na wczasach oddelegowano mnie do zadań ziemnych. Siedzę więc na plaży lepiąc babki, żółwiki, serduszka i gwiazdki. Małżon dla odmiany zajmuje się mokrą robotą pluszcząc dzieciaki, pływając je na orce i asekurując od utopienia. I jest git, bo każdy zajmuje się tym, na czym się zna. Zmiany są niedobre. O nie.
W ramach odmiany postanowiłam wyłamać się z rutyny i wykąpać z dziećmi. Zrazu szło dobrze. Brałam Krzysia pod pachę i ciągnęłam po powierzchni wody, podczas gdy on zaśmiewał się do rozpuku. Zabawa nr dwa polegała na podnoszeniu synusia do góry i zrzucaniu go do wody w sposób kontrolowany z głośnym okrzykiem "opa!!!"
- Teraz ja! Teraz ja! - dopomniała się Zuzka.
- No dawaj!
No więc łapię Zuzię pod pachy i chcę unieść ją do góry, żeby zrzucić ją do wody, kiedy to jej główka z całym impetem i utwardzeniem czaszki, zderza się z moją dolną szczęką.
Jezusie!!!
Święta Panienko!
Jak śpiewała klasyczka: "zamigotał świat tysiącem barw". Jeżeli tak wygląda lewy, prawy albo inny sierpowy, to dziękuję, postoję.
Opadłam na kolana i wymamrotałam:
- Zaraz dzieci, trochę mi słabo...
Wywolkłam się z jeziora, padłam na kocyk i zrobiłam inwentaryzację. Język przygryziony do krwi po bokach, przytrzaśnięty górną szczęką na całej szerokości, zawiasy w żuchwie obluzowane, a dolna szczęka absurdalnie zbliżyła się do górnej. Ogólne wrażenie jest takie, że nie mogę domknąć japy, a i gadać mi się szczególnie nie chce.
Małżon nic nie mówi. Wierzy mi na słowo, ale, że tak powiem, i tak go to obłazi. Politował się nade mną rano, kiedy to mokrymi rękoma wyciągałam tackę z kurczakiem z zamrażarki.
Zamrażarka była cała w lodzie a opakowanie przywarło, więc zaczęłam dobywać mięsko siłowo. Instynktownie drugą mokrą rękę położyłam na lodzie.
Dłoń momentalnie przywarła i przy jej uwalnianiu straciłam naskórek z części palców.
Pozytywna rzecz to taka, że poruszałam się trochę tańcząc wokół lodówki, wymachując dłońmi i rycząc donośnie.
A teraz jeszcze szczęka.
- Weź ty matka już niczego nie dotykaj - zasugerował Małżon - następnym razem zrobisz sobie coś poważnego.
Koniec świata w skali makro.
Gwiznęło, dmuchnęło, lunęło. Całość trwała ok. 15 minut a potem osłabła do solidnego deszczu. Po deszczu zrobiło się gorąco jak gdyby nigdy nic.
Ale padła elektryczność.
Kałuże wyschły błyskawicznie, a my wyszliśmy na spacerek.
Wieleński main street opanowały grupy spragnionych i głodnych turystów. Nieszczęśnicy pielgrzymowali od sklepu do sklepu, od knajpki do knajpki i wszędzie słyszeli tę samą okrutną informację: "przykro nam nie ma pizzy, zapiekanki, frytek itp. , bo nie ma światła".
- Dobra Małżon, my też musimy zakombinować jakieś jedzenie, bo inaczej dzieciaki nas zjedzą na kolację i to na surowo.
- Wielkiego wyboru nie mamy. Czeka nas przymusowy grill.
W najbliższym sklepie, w romantycznym półmroku nabyliśmy kaszankę i kiełbasę, a także przytrzymaliśmy panu sprzedawcy latarkę, żeby mógł policzyć nasze zakupy. W drodze powrotnej zasłabliśmy z głodu, dlatego usiedliśmy w opustoszałej knajpie i zajadaliśmy serowe chrupki, obserwując wędrujący w tę i nazad tłum.
Wtedy do lokalu weszła para w średnim wieku. Pan usiadł za stołem a pani podeszła do baru.
- Tadeusz, jak się nazywa to pyszne ciemne piwo?
Tadeusz coś tam wymamrotał.
- O, to właśnie takie. Dwa poproszę.
- Nie mogę państwu podać. Ono jest tylko z kija a prądu nie ma i lodówka mi się ociepliła.
- A to nie szkodzi. Może być trochę ciepławe.
- Ale nie ma prądu i lodówka nie chłodzi, a zamiast piwa poleci sama piana.
- To proszę przytrzymać kufel pod kurkiem i bardzo powoli nalewać - poinstruowała fachowo pani.
- Nie mogę. Po pierwsze dlatego, że będzie pani miała samą pianę, a poza tym uszkodzę sobie sprzęt.
Pani osłupiała.
- Tadeusz - pisnęła - piwa nie chcą sprzedać! Ogórka nie sprzedali, nie ma co jeść! I nawet świeczek w tej dziurze nie ma! Po ciemku będziemy siedzieć!
I wyszli, mamrocząc coś gniewnie pod nosem.
A więc tak wygląda koniec świata.
Pan Bóg nie musi się fatygować.
Wystarczy, że szlag trafi linie energetyczne.
niedziela, 19 lipca 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz