Wraz z biletami dostaliśmy kuponik na wykonanie paru misji, po których to można było zgarnąć słodką nagrodę.
Zuzia z Krzysiem z zapałem odkopywali, budowali, sylabizowali i rozpoznawali na obrazkach wymarłe gadziny, aż nadszedł moment finalny, to znaczy wykonanie papierowego dinozaura.
Zasiedliśmy przy stole i raźno ruszyliśmy do roboty.
Zuśka złapała za klej, bibułki, cekinki, brokat w kleju, ino jej paluszki śmigały.
Krzyś na swojego dinozaura nakleił nogi, łapki oraz oczy.
- Hej synuś, a może dokleimy mu włosy? - zapytałam
- Dinozauly nie miały włosów.
- A to może zrobisz takiego wesołego w spódniczce, co ty na to? - zagadnęła go hostessa.
Krzyś popatrzył na nią jak na wariata i powiedział spokojnie:
- Dinozauly nie miały spódnic.
- To może kapelusik? - dziewczyna nie ustępowała.
- Dinozauly nie miały kapelusików!!! - wrzasnął Krzyś z gniewem.
Popatrzył srogo na nią, potem na mnie i się rozpłakał.
powalająca jest niewiedza personelu....ehhh...żeby im Krzyś tłumaczyć musiał!
OdpowiedzUsuńJak to mówią: całe życie z wariatami.Potem pani uciekła, a ja musiałam Krzysia pocieszać, że to on miał rację :-D
OdpowiedzUsuń