Małżon się nie cacka i buty kupuje przez internet.
Pach-pach, parę kliknięć i buciki w drodze. Bo Małżon nie ma czasu buszować po sklepach obuwniczych i grzebać w niezliczonych możliwościach wyboru.
Efekt jest taki, że w szafie 3 półki zajmują buty Małżona, a ja z dzieciakami upychamy się na jednej.
Irytujące to bardzo.
Niemniej jednak cała jego postawa ulega zmianie o 180°, kiedy ma kupić buty Zuzi. Powiadam Wam, dla mnie i dzieci nie ma większej kary i nieszczęścia, jak iść z Małżonem kupić sezonowy obuw dla Zuzi.
W sklepie pokornie idziemy między półki, gdzie Małżon rozpoczyna poszukiwania. Nawyciąga bazylion kartonów (każda para po dwa rozmiary - jeden zwyczajowy i drugi większy). I zaczynamy:
- Przymierz te. Co: nie podobają się? Ekstra są. Gdzie masz palce? Przecież widzę, że cisną. Tobie się wydaje, że nie cisną. Przymierz te większe. Teraz ubierz drugą parę. Te za duże. Weź kolejną parę. I jak? ... (i tak dalej).
Po czwartym rodzaju i ósmym bucie, Małżon stwierdza, że tu nic nie ma i wychodzimy. Oczywiście najpierw należy odszukać Krzysia, który znudzony ruszył w tango po sklepie. Znajdujemy go szybko, bo śpiewa na całe gardło "daddy finger".
Idziemy do drugiego sklepu i zabawa zaczyna się od nowa.
Leżę na sofie, gapię się w sufit i modlę o szybki koniec. Gdzieś z boku Zuzia płacze, że tata chce jej kupić jakieś buty, które jej się nie podobają, a ona chce te z gwiazdkami, a tata jej znosi kolejną wieśniaczą parę.
Leżę na sofie, Krzyś nadal śpiewa "daddy fingur", a Zuzia obok zalewa się łzami.
Czarne adidasy z pomarańczowymi paskami, czarne adidasy z różowymi zygzakami, wściekle różowe adidasy, czarne adidasy, szare adidasy, białe konwersy, zielone adidasy do pół kostki, pudrowe sznurowane adidasy.
8×2×2 = 36 sztuk obuwia.
Do tego kartony.
Gorąco. Mam na sobie kurtkę, na mnie leżą kurtki i czapki dzieci. W telewizorku doktor Dośka leczy pluszaki.
Wreszcie wraca Małżon z kolejnym kartonem (niebieskie trampki) i oznajmia rozdrażnionym tonem:
- Słuchajcie, ale zdecydujcie się w końcu na jedną parę, bo tu już odnaleźć się nie można.
W sumie mogłabym mu powiedzieć, że to on generuje ten chaos znosząc kolejne kartony, że wystarczyłoby kupić Zuzi dżinsowe conwersy z gwiadkami w pierwszym sklepie, że buty nie zawsze muszą być praktyczne tylko ładne, ale po co.
- Dziś już nie ma czasu, ale jutro trzeba przyjechać po buty dla Krzysia.
Dobił mnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz