Mimo oczywistych niedogodności związanych z brakiem stroju, wyelegantowaliśmy Zuzannę na bal w przedszkolu.
Na topie Elsa, więc i suknia strojnie zimowa.
Po pracy pojechałam z Małżonem odebrać balangowiczkę z imprezki.
I podczas gdy oni, zrelaksowani, z rękami w kieszeniach, wychodzili z przedszkola, radośnie szczebiocząc, ja wlokłam się za nimi, wyposażona w torebkę, kawałek ciasta dla Krzysia, kromkę chleba z pasztetem dla Krzysia, suknię balową zabezpieczoną nieprzemakalną reklamówką, opaskę na włosy z dolepionym sztucznym warkoczem koloru blond oraz tubę z fototapetą.
Normalnie trzeci świat. "Massa zaczeka, massa nie idzie tak szybko" wołało moje niewolnicze alter ego.
No i nie wiem, jak to się stało. Niczym w dowcipie a la familiada: to był moment.
Wsiadałam do auta (tak, tak, niewolnica, a po pańsku miałam jechać) i, kurcie pecione, nie zmieściłam się! Lewą stroną głowy przypieprzyłam w dach samochodu i, równocześnie, tuba z fototapetą rąbnęła mnie w czerep z prawej strony. Wszystko się posypało i poleciało w cztery strony świata: ciasto, chleb z pasztetem, torebka, sukienka w folii i opaska.
- K'mać!!! - zaryczałam z oburzeniem.
- A czego ty się drzesz? - zapytał czule Małżon - Stało się coś?
Nie massa.
Czaszka rozłupała mi się na pół; poza tym dzień jak co dzień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
łomatko.....ja ostatnio przyiwaniłam z całej siły tyłem czachy pod schodami w Szkole Muzycznej....podczas,gdy liczyłam gwiazdy,dzieci radośnie rechotały z mego nieszczęścia....ehhh...
OdpowiedzUsuńNic tak nie raduje innych jak nieszczęście bliźniego :-)
OdpowiedzUsuń