Zgodnie z pierwszą zasadą Merfiego, wszystko się spartoliło. Kasy nie będzie, stroju też nie, a nerwowy dzień zakończył się zacną awanturą.
Jednym słowem - masakra.
Dobrze, że chociaż dzieci zdrowe.
- Jusiu łap! - woła Krzyś rzucając do Zuzki balonik.
Zuzia odbiła balonik, a ten poszybował dostojnie w powietrzu i stuknął mnie w głowę.
- Mama w kaczan dostała! - zawołała moja Córeczka.
I oboje zarechotali radośnie.
www.rasmichamvi.com |
...bo życie to nie bajka,nie głaska cię po...jajkach? :P
OdpowiedzUsuńPo kaczanie raczej hy hy
OdpowiedzUsuń