Wdaliśmy się w publiczną pogawędkę z panią sklepową, która wysilała się bardzo sprzedając nam sukienkę na bal karnawałowy Zuzanny.
Sciślej rzecz biorąc - w pogawędkę wdało się oprócz nas jeszcze 46 innych osób.
Rozeszło się o to, że sukienkę zamówiliśmy 07.01, bal był 19.01, zaś strój doszedł 26.01. Szedł z Poznania, dodajmy dla ścisłości.
23.01. wystosowaliśmy do pani maila, w którym poinformowaliśmy ją, że:
proszę się nie
trudzić i nie wysyłać do nas zamówionej sukienki. Nie wywiązała się Pani z
umowy, nie wysłała do nas paczki w ciągu 2-3 dni (zgodnie z pkt. 6 informacji
od Pani), a wyjaśnienia, których nam Pani udzieliła drogą mailową były żenujące
i kompletnie nieprofesjonalne. Żądamy zwrotu
wartości zamówionego towaru w wysokości 71,99 zł na konto...
Na co pani odpisała, iż:
Niech Pan
wybaczy, ale żenujące jest o, iż Pan nie potrafi czytać i ma pretensje i do
tego wystawia Pan komentarz bez żadnych podstaw.. Chcieliśmy sie wywiązać z
zawartej umowy (po 11 dniach r)- Pan odmówił, pieniądze zwróciliśmy, a Pan
wystawia komentarz negatywny - mógł Pan zamówić u konkurencji, gdzie czas
wysyłki jest ładnie podany w opisie aukcji "Wysyłka z kraju
producenta" - czyli czyt. z Chin, chińską pocztą bez podglądu idzie
6tygodni..
Wtedy - już mocno wkurzona - zapewniłam panią, że:
najbardziej
żenujące jest jednak to, iż osób nie umiejących czytać ze zrozumieniem, a
mających pecha skorzystać z oferty Pani sklepu, jest dużo więcej, sądząc po
negatywnych opiniach na allegro oraz postach na fb.
Co więcej,
wszystkie one dotyczą dziwnym trafem tej jednej, konkretnej sukienki.
A teraz
najlepsze:
w ferworze
negatywnych opinii, pomyliła Pani nie umiejących czytać. Informuję Panią, z
całą odpowiedzialnością, że NIE dostałem od Pani ŻADNYCH pieniędzy na konto,
a sukienka doszła wczoraj. Jak rozumiem, jest tak wielu niezadowolonych, że
wzięła mnie Pani za kogo innego.
Mam 14 dni na
zwrot towaru, nieużywanego oczywiście, no chyba, że znowu mam braki w
rozumieniu teksu pisanego i mogę Panią zapewnić, iż sukienkę zwrócę, a Pani
odda mi pieniądze. Proszę jeszcze raz przejrzeć swoje dokumenty i ogarnąć
bałagan, który Pani wygenerowała.
Co do zakupów u
konkurencji – ma Pani to jak w banku, że w ..... zamówienia nie złożę a
negatywną opinię będę powtarzał każdemu, kto wpadnie na pomysł, aby dokonać u
Państwa zakupów.
Bez poważania.
Over&out
Ostatecznie kieckę udało się odprzedać, więc nie musieliśmy się z panią przepychać o kasę.
Jednakże liczba negatywnych opinii na allegro osiągnęła masę krytyczną, skutkiem czego konto sklepu zablokowano. I tak to jest, jak się handluje towarem, którego się nie ma.
Ale ja nie o tym.
Otóż Małżon, tak z ciekawości, zerknął na swoje konto na allegro i stwierdził z satysfakcją, że ma same pozytywy jako kupujący. Zerknęłam ja też i poczytałam wnikliwie. Prawie wszystkie były tendencyjne: "polecamy tego Allegrowicza, bla bla bla". No ale jedna opinia wprawiła mnie w wyśmienity nastrój do końca dnia, a może nawet i tygodnia.
"kiedyś, gdy będę już za stary by handlować na Allegro , zasiądę przy kominku , zapalę fajkę i opowiem wnukom o aukcji z Tym Człowiekiem ! To Lśniący Diament wśród Allegrowiczów. Dziękuję i pozdrawiam."
Ahh! Ohh! też mam takie komenty na alledrogo :P :P
OdpowiedzUsuńMoże nawet z tego samego sklepu? ;-D
OdpowiedzUsuń