Ale taka na maksa, taka, że za wyjście po sprawunki, dodatek za szkodliwe powinnam dostawać.
Całe nieszczęście bierze się stąd, że Małżon ma rentgena w oczach (dziwne, że się o niego CIA albo MI6 nie biją).
No więc zbliżamy się do sklepu, np. odzieżowego, kiedy Małżon już w przedprogu lustruje wnętrze
i stwierdza zdecydowanie "tu nic nie ma", tzn. ani butów, ani spodni, ani koszul, ani czego on tam w danym momencie potrzebuje.
Kiedy już uda się go prośbą, groźbą albo perswazją wciągnąć do sklepu, Małżon ma w zanadrzu zawsze ten sam zestaw reakcji.
Reakcja number one, na okazywany mu pierdylion szmat:
Reakcja number two, na okazywaną cenę:
Więcej reakcji nie ma, dziękuję za uwagę.
Jednym słowem, Małżon to twardy przeciwnik, który jakby nie musiał, to by do sklepu nie wchodził; ale kiedy ściśnie go potrzeba chwili, zakupy należy załatwić w tempie ekspresowym.
- Długo będziesz dłubać w tych kawach? - zagderał po swojemu w tchibo - Co tu wybierać? Dawaj te kapsułki, idziemy do kasy!
- Czekaj no - również tradycyjnie stawiam się - popatrzmy, może jakieś nowości są. O, zobacz! Herbata w kapsułkach! No proszę... Ciekawe czy...
- Dawaj tę herbatę, idę zapłacić, a ty tu oglądaj te swoje nowości.
I poszedł, zostawiając mnie przy kapsułkach. Pooglądałam, poczytałam, pomacałam, po czym tradycyjnie wybrałam ten sam zestaw: niebieskie, żółte i czarne.
Ustawiłam się przy kasie, a Małżon stał nieopodal przebierając nogami i przewracając teatralnie oczami na znak zniecierpliwienia.
Pani w kasie mnie podsumowała i dodała:
- Przy zakupie 3 kaw, herbata w kapsułkach gratis.
- Ale która herbata? Ta? - z niedowierzaniem wskazałam na nowość w sklepie
- Tak!
Dokładnie ta sama, którą Małżon sobie zakupił oszczędzając czas (no bo nie pieniądze).
I podówczas - zaprawdę wielka to chwila - Małżon urodził reakcję number three, na z nóg ścięcie:
A moja reakcja była nudna i przewidywalna:
Mother of God!faceci i ich fobie zakupowe....
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
:-)
OdpowiedzUsuń