poniedziałek, 9 lutego 2015

Kosza dostałam :-(

Jak ja zazdroszczę rodzicom, których dzieci ucinają sobie popołudniowe drzemki! Moje dzieci porzuciły ten zwyczaj we wczesnym pacholęctwie. Najpierw fisiowała całymi dniami Zuzia, teraz Krzyś. Niestety, nie przekłada się to na wcześniejsze wieczorne pójście spać - o nie nie nie. Bycie w formie, niczym mały nakręcany samochodzik, jest normą.
Ale ponieważ twarda ze mnie bestia, po obiedzie wlokę Syna do łóżka, celem uśpienia. I tak sobie leżymy nos w nos, przytulamy się, czasami cichutko oglądamy bajeczki.
Wreszcie - jest. Oczka się przymykają, oddech zwalnia, robi się błogo. Ostrożnie przysuwam się do Krzysia, żeby zobaczyć, w której fazie zasypiania jesteśmy.
- Mama nie cem - odezwał się nagle sennym głosem.
- Czego nie chcesz? - pytam cicho.
- Nie cem sie całować - odpowiedział już przytomniej - Kufa mać.

Szczęka opadła mi do kapci, a kapcie spadły z nóg. I w tym stanie szukałam oczu, które wypadły mi z orbit.



2 komentarze:

Popularne posty