Czasu się nie wróci.
Nie ma co wygładzać zmarszczek, naciągać zwisów ani udawać przed lustrem.
Licznik się przesunął znowu o jedną cyfrę do przodu, a przebieg się zwiększył. Hamulce nadal sprawne, koła w miarę też, ale już na przykład lakier się odpryskuje. Bogu dzięki silnik i akumulator pracują.
Z wielkiego żalu, że jest jak jest, postanowiłam zrobić coś spektakularnego. I wymyśliłam sobie podróż, taką wyprawę podsumowującą jakiś tam fragment życiorysu. Skrzyknęłyśmy się we cztery, a poleciałyśmy we dwie.
A rozmach był, proszę Państwa, ogromny.
- Lecimy do Madrytu na cztery dni!
- Dobra, super!
- Nie lecimy do Madrytu. Bez sensu, to tanie linie i musiałybyśmy lecieć z kosmetyczką.
-Lecimy do Norwegii!
- Eeee, dobra. A co tam jest?
- No w sumie to nic
- To po co mamy się tam tłuc??
- Słuchaj, mam tu pomysł na Lizbonę. A nie, bez sensu. Cena zaporowa.
- Daj spokój, to wszystko o kant tyłka potłuc. Idziemy do biura podróży i kupujemy pakiet. Tylko musimy wziąć opcję all inclusive, bo na inną nas nie stać.
- Kreta, Kos, Turcja albo Majorka. To co ma być?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz