poniedziałek, 22 czerwca 2015

Kwestia zaufania

Z Małżonem tworzymy związek zalegalizowany już 13 lat. Swoje przeszliśmy i myślę, że raczej się niczym nie zaskoczymy.
Tuż przed planowaną Wyprawą Życia na Majorkę tknęło mnie coś i zapytałam Małżona:
- A słuchaj, a ty nie boisz się, że ja na tej Majorce zaszaleję? No wiesz, figo fago?
Spojrzał na mnie wtedy figlarnie i odparł:
- No chyba sobie ufamy, co nie?

Ufamy, ufamy!

Tymczasem w niedzielę po nocy zapytał mnie z głupia frant:
- Wyprasujesz mi rano koszulkę?
- No - mruknęłam niechętnie.
- A spodnie?
- Jak koszulkę będę prasować, to i spodnie wyprasuję - zagderałam znieciepliwiona.
Małżon wyszedł z pokoju, coś tam porobił, po czym wrócił i powiedział:
- Podpisz!


Ufamy, ufamy.

Ale co spisane, to spisane.

2 komentarze:

  1. ehehehhe,papier przyjmie wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  2. W nocy się śpi a nie bloga pisze. A z żonami tak jest tak jest: coś obiecają a potem '''pierwsze słyszę..."
    Małżon

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty