Po'em Wam - byczo jest.
Sześciolatki w szkole to pierwszorzędny pomysł zrodzony w głowie jakiegoś tytana intelektu.
I nie chodzi o tzw. zdolności poznawcze, czyli czego się dzieci (na)uczą, ale o ogólny proces uczęszczania do szkoły.
Oto dzisiaj Zuzanna wymaszerowała do szkoły wyposażona w 3 zeszyty, podręcznik do religii, 3 zeszyty ćwiczeń formatu A4, kompaktową wersję torby na wf (koszulka, szorty, buty oraz ręcznik, klapki, czepek, strój kąpielowy - bo dziś basen). Opcjonalnie można było wziąć suszarkę do włosów.
Zuzanna waży niecałe 20 kg. Żeby nie zasłabła do 15.40, dostała również chlebaczek z dwoma bułkami i bidon z herbatą.
Że co? Że ćwiczenia zostawia się w szkole? A kto ich tam wie, kto zostawia i według jakiego klucza.
Zuzka targała karnie cały majdan motywując to tym, iż leniwa matka nie obłożyła tego czy tamtego. Zakupiłam okładki, obłożyłam co trzeba, zaglądam do tornistra - a tam ćwiczenia.
Zasępiłam się.
- Zuza, a pani to nie zbierała ćwiczeń?
- Których?
- Jakichkolwiek.
Zamyśliła się.
- Nie, dzisiaj nie.
- A gdzie masz zeszyt do polskiego?
- W tornistrze.
- Nie ma.
- A to nie wiem.
- A kto ma wiedzieć? Może pani wzięła? - podpowiadam.
- Tak! Pani wzięła.
- Na pewno?
- Tak.
- A jest coś zadane?
- Nic.
- A te domki w ćwiczeniach z angielskiego to co?
- A to w domu trzeba było zrobić....
(Jeeeeezu)
... ale zapomniałam. Pół dzieci nie zrobiło.
No i tak to mniej więcej wygląda.
Mamy więc gorącą linię z zaprzyjaźnionymi mamami i składamy wspólną wersję wydarzeń: bo jedna dziewczynka zapamiętała jedno; inny chłopiec drugie; Zuza jeszcze coś innego i tak pomału ogarniamy temat.
Zaglądam do chlebaczka.
- Widzę, że zjadłaś całą bułkę. Musiałaś być naprawdę głodna.
- Nie, nic nie zjadłam.
- No to gdzie jest bułka???
- Nie pamiętam.
- ????
- Naprawdę. Nie wiem.
- Oddałaś komuś?
- Nie.
- Czyli zjadłaś.
- No mówię, że nie, bo nie miałam ochoty. Chyba gryza wzięłam.
Zagapiłam się tępo w chlebak. Nagle kwestia bułki wydała mi się fundamentalna.
- Może wyrzuciłaś?
- Nie. Skubnęłam parę kęsów tylko.
- To może ktoś ci gwizdnął? - fantazja mnie poniosła.
- Też nie. Nie wiem, co się stało z bułką.
Noż jaż pierdzielęż.
- To co, wyparowała?!
- Aaaaaaa!!! Już pamiętam!!! Zjadłam ją!!! Jadłam tak po kawalątku co przerwę i zjadłam!
Oczy wyszły mi z orbit.
- Tak - stwierdziła zadowolona z siebie Zuzia - nie zgubiłam bułki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
początki bywają trudne.....moja Mintzi ma 9 lat i jest w 3 klasie i też ZAPOMINA.....zapomina zostawić w szkole,zapomina wziąć do domu,zapomina zjeść....albo "upadło".....ehhh.....
OdpowiedzUsuń