czwartek, 17 września 2015

Tymczasem u nas w Mordorze

Kiedy statyczne dziecko zaczyna znienacka wykazywać aktywność w okolicach kuchni, można domniemywać, że czekają nas zdarzenia ekstraordynaryjne.

A moment jest sprzyjający: gadam przez telefon.

Najpierw kilka podskoków przy szufladzie ze sztućcami, szybki obrót i wydobycie łyżki.


Następnie szybki rzut oka i błyskawiczne otworzenie słoika z nutellą


I le grand finale, czyli pożarcie porcji smakołyku.



Przy drugie łyżeczce zmarszczyłam surowo brwi. Przy trzeciej - chrząknęłam znacząco. Po czwartej zakończyłam rozmowę.
- Zuza co ty wyprawiasz? - zapytałam surowo - od kiedy to chochlami jadamy nutellę? To ty nie wiesz, że tak się nie robi? Nie wiesz, że ...
- ... matka widzi wszystko? - wtrącił znienacka Krzyś.

Sapnęłam ze zdziwienia.
Zuzia westchnęła boleśnie.
Krzyś spojrzał na nas z politowaniem i pojechał autkiem dalej.

Ja z półprofilu
Zuzia i Krzyś po uświadomienu sobie oczywistej oczywistości

2 komentarze:

Popularne posty