poniedziałek, 23 listopada 2015

Jak Krzyś nie został Darthem Vaderem

Codziennie Zuzia rozrzuca swoje ubranie na łóżku i codziennie każę jej je składać, co ona codziennie olewa.
W sobotę góra ciuchów jest widoczna bez lunety i nie ma wyjścia, trzeba posprzątać.

- Dlaczego tylko ja muszę sprzątać?! - zawodzi Zuzia z poziomu podłogi, na której się położyła dla zwiększenia dramatyzmu - Krzysiek za to może tylko burdelić!!!
- To twoje ubrania! Tyle razy ci powtarzałam, żebyś składała je do szafy systematycznie, to byś teraz nie musiała wszystkiego na raz robić!
- Krzysiek! - wrzasnęła Zuzia - to wszystko twoja wina!!
W odpowiedzi Krzyś coś tam burknął.

Na moment zapadła cisza. Niepogodzona z losem Zuza poszła do siebie, a Krzyś został w dużym pokoju.

- Dobla. Idę wymordować Zuzię - stwierdził nagle, ni z tego, ni z owego. Pochwycił swój gumowy miecz i raźnym krokiem pomaszerował do pokoju dziecięcego.

Po chwili dało się słyszeć dwa szybkie strzały i beczenie Krzysia.

- Mamaaaaaaa! Buuuuuu!!!!
- Co się stało?
- Zuzia mi zabrała miecz!!!!

No trudno.
Wymordercą człowiek się nie rodzi.
Praktyka czyni mistrza.

2 komentarze:

Popularne posty