Była Ministra Edukacji Szumilas rozszlochała się w dawnej telewizji reżimowej (teraz jak mniemam jest to telewizja opozycyjna), iż reforma edukacji, z takim trudem forsowana przez jej formację, pójdzie do kosza, wskutek czego cofniemy się do czasów króla Ćwieczka albo i gorzej, bo do PRL.
Podkreśliła, że "wprowadziliśmy takie przepisy, które łagodziły (reformę - red.) i lepiej przygotowywały szkoły na przyjęcie sześciolatków - przystosowane place zabaw, wyposażenie szkół, ograniczenie liczby dzieci w klasie do 25, dzieci do klas dobierano wiekiem, aby nie mieszać sześciolatków i siedmiolatków. Starano się stworzyć takie warunki, które sprzyjają edukacji małego dziecka".
To ja pani opiszę jak to wygląda w szkole mojego dziecka:
a) dziecko nie bawi się na placu zabaw tylko ma regularny wf + basen
b) jeżeli wyposażenie szkół to stoliki i krzesełka, to przepraszam bardzo, ale łaski nie zrobiliście. jeżeli chodzi o ekstra wyposażenie dla sześciolatka, to chyba ma pani na myśli dywan leżący w klasie
c) miało nie być lekcji, tylko nauka w formie zabawy, a są zeszyty i książki
d) wiek wiekiem, ale nauczyciel ma program wdrożony przez pani ministerstwo, którego realizacja jest najważniejsza. dlatego też Zuzka pisze ciągi liter, rysuje szlaczki, pisze pierwsze zdania, czyta czytanki i - co najważniejsze - dostaje za to oceny.
e) coś tam popieprzyliście i nie wzięliście pod uwagę, że sześciolatek nie wysiedzi 45 min. na lekcji. a dlaczego? bo nie!
f) nadąsanym tonem broni pani czci polskich dzieci pohukując, iż nie są głupsze od całej reszty świata, która chadza do szkół w wieku lat 6.
g) więc jeżeli jest tak, jak pani mówi: szkoły są superświetniekstraordynaryjnieczadowoigit przygotowane a polskie sześciolatki są supernaderwszechmądre to znaczy, że program nauczania jest do dupy i tego nie zmieni ani system szkolny 6+3+3 ani 8+4, ani nawet 5+15+250.
Obecna Ministra Edukacji Zalewska wyskoczyła z kolei jak diabeł z pudełka z opinią, iż cofnięcie reformy PO to "będzie pierwsza decyzja, ona jest bardzo prosta, bardzo łatwo jest zmienić projekt ustawy".
No to srut! skreślamy dawną ustawę. Sześciolatki zostają w przedszkolu. Do podstawówek nie idą pierwszaki, ale ciul z tym, bo po likwidacji gimnazjów do gmachu szkoły podstawowej wracają dwa roczniki w ramach klasy 7 i 8. Robi się trochę ciasno, ale jak to powiadajo, w kupie raźniej.
Ponieważ sześciolatki zostają, do przedszkoli nie przyjmuje się 3 i 4 latków.
I tym sposobem Zuzia urodzona w 2009 roku jest przedmiotem durnowatego eksperymentu edukacyjnego, a Krzyś - rocznik 2013 - do przedszkola nie pójdzie, chyba że dobudówkę postawią, albo co innego wymyślą.
Do szkół uczęszczałam w tak bardzo pogardzanym PRL. Miałam elementarz i zeszyty. Pisałam, liczyłam i robiłam szlaczki. Nie raz dostałam pod tablicą linijką w dupę, a pani wychowawczyni koleżance w piątej klasie obcięła nożyczkami paznokcie, bo były za długie. Może i nabyłam żenującą wiedzę szczegółową, ale za to ogólną mam dużą i zawdzięczam to szkole a nie google.com
Więc nie róbcie ze mnie durnia.
Brawo! Nobla dać!!
OdpowiedzUsuńI polać!
OdpowiedzUsuńH) wpaja się naszym 6sciolatkom, że nawet w czasie pozalekcyjnym (czytaj:swietlica) śmiech, bieganie, skakanie i inne czynności nieco glosniejsze od szeptu to czyste ZŁO,bo przecież nie dobra zabawa!
OdpowiedzUsuń