sobota, 27 lutego 2016

Wyższa Szkoła Paleontologii Stosowanej

W naszym muzeum przyrodniczym odbył się dzień z dinozaurem (dla kronikarskiego obowiązku dodajmy, iż dla mnie nudny i mało ciekawy). Dzieciaków było mrowie, a wszystkie pojarane jakby Boże Narodzenie było.
Wraz z biletami dostaliśmy kuponik na wykonanie paru misji, po których to można było zgarnąć słodką nagrodę.


Zuzia z Krzysiem z zapałem odkopywali, budowali, sylabizowali i rozpoznawali na obrazkach wymarłe gadziny, aż nadszedł moment finalny, to znaczy wykonanie papierowego dinozaura.


Zasiedliśmy przy stole i raźno ruszyliśmy do roboty.
Zuśka złapała za klej, bibułki, cekinki, brokat w kleju, ino jej paluszki śmigały.


Krzyś na swojego dinozaura nakleił nogi, łapki oraz oczy.

- Hej synuś, a może dokleimy mu włosy? - zapytałam
- Dinozauly nie miały włosów.
- A to może zrobisz takiego wesołego w spódniczce, co ty na to? - zagadnęła go hostessa.
Krzyś popatrzył na nią jak na wariata i powiedział spokojnie:
- Dinozauly nie miały spódnic.
- To może kapelusik? - dziewczyna nie ustępowała.
- Dinozauly nie miały kapelusików!!! - wrzasnął Krzyś z gniewem.

Popatrzył srogo na nią, potem na mnie i się rozpłakał.

wtorek, 23 lutego 2016

Jak ukoić skołatane nerwy

Ciężki okres ostatnio mam.
Taki na zimową zwiechę.


A dzisiaj to już w ogóle dzień jak marzenie.


Tymczasem ... nie chce mi się o tym pisać.
Inną razą to uczynię.


Ale z tej okazji, z wieczora, po kolacji, wydałam Zuzi polecenie:
- Powiedz tacie, żeby mi nalał kieliszek wina.
Poszła.
Słyszę urywki rozmowy: "tata, a mama kazała", "ja teraz nie mogę", "ale mama..." "dobra, zaraz".

Za chwilę idzie Zuzia; w ręku ma kieliszek i likier kokosowy
- Może być? - zapytała rzeczowo - Nie mogłam nic innego dosięgnąć. Nalać ci?
Osłupiałam.


Wyobraziłam sobie, jak Zuzia opowiada w klasie:
"Proszę pani, a ja wczoraj przyniosłam mamie alkoholu, bo tata jej nie chciał polać wina!"


sobota, 13 lutego 2016

Kultura spożywania posiłków

- A mogę marfefkę? - zapytał Krzyś patrząc mi łakomie w talerz.
Wyłowiłam z pomidorowej kawałek warzywa i ostrożnie podałam mu na łyżce do buzi.
Wsunął karotkę lekko do ust i rozmyślił się.
- Bleh - wypluł marchewkę na podłogę.
Zuzia zerknęła na splaszczone warzywo, podniosła je z podłogi i wrzuciła mi z powrotem do talerza.


piątek, 12 lutego 2016

Buty na zmianę

W szkolnej szafce, tej od zgubionego a potem cudownie odnalezionego kluczyka, Zuzka trzyma obuw na zmianę, czyli niebieskie tenisówki.
Po przyjściu do szkoły zrzuca kozaki, wdziewa cichobieżki i popyla w nich cały dzień.
Aż tu razu pewnego zdziwienie.
Przychodzę ci ja po nią do szkoły, a ona leci w moją stronę w kozakach.
- A gdzie tenisówki?
- Bo dzisiaj wychodziliśmy przed ostatnią lekcją i musiałam ubrać kozaki
- A potem już nie przebierałaś butów?
- Nie chciało mi się z nimi srać na jedną lekcję.


Zdumiewająco dorosła konstatacja.

wtorek, 9 lutego 2016

Wieczorny chill

O 21.57 Krzyś wydał dziki okrzyk, rozpędził się i skoczył na mnie całym swoim jestestwem. Kolanami wbił mi się w podbrzusze, łokciami grzmotnął w źebra a czaszką łupnął w mostek.
- Juhuuuuu!!!! - zakrzyknął - skoczyłem na ...(niezrozumiałe).
- Nie skoczyłeś na babę, tylko idziesz spać - wydusiłam z siebie, kiedy już złapałam powietrze.
Odpowiedział mi ogólny rechot.
- No co?!
- Bo mamo, Krzyś powiedział "skoczyłem na bombę"!

A co za różnica, czy na babę czy na bombę.

Ja tu cierpię.

czwartek, 4 lutego 2016

Kreseczka

- A coś ty tu napisała?
- No co?!
- No czytaj.
- "Julka i Piotrek lepią balwana". Ups. Kreseczki nie postawiłam.
- A nad "i" nie masz kropki. Popraw.

Siedzi. Poprawia. Mocno dociska ołówek.

- Już.
- Taaaak? No to czytaj.
- "Julka i Piotrek leplą batwana". Kurczę. Znowu kreseczka nie tak.


Popularne posty