Rano po zerwaniu się na nogi dzieci pognały do przedpokoju celem penetracji obuwia.
I tak:
W ich bucikach tkwiły jaja niespodzianki giganty.
Pod drzwiami stały solidne reklamówki ze słodkościami (mamo, a takie reklamówki ze słodyczami nie były rozdawane w twojej pracy???)
W bucie Małżona było ptasie mleczko firmy Milka.
W moim lewym bucie tkwiła 2litrowa butelka coca coli, a w prawym - whisky hergestellt für Lidl, im gustingen Preis 39.99 PLN.
Wprost zabrakło mi słów aby wyrazić swoje podziękowanie św. Mikołajowi, temu rozkoszniaczkowi z wysublimowanym poczuciem humoru.
Ledwo zdążyłam ochłonąć po hojnym podarku, kiedy w pracy nowy pendrive nie otworzył się, dwa syperarcyważne pliki odmówiły mi dostępu żądając konwertera, nowozapisany plik sam się skasował a zakładowy informatyk rozłożył ręce.
Tak sobie myślę ...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz