sobota, 14 stycznia 2017

Sing a song

Byliśmy w kinie na filmie "Sing". Moja subiektywna, ogólna recenzja jest mniej więcej taka:


Bez fabuły, z wątkami od czapy i średnio śmiesznymi dialogami. Dotrwałam do końca dzięki paru hitom ze swoich szczenięcych lat.


Dzieciom się jednak podobało do tego stopnia, że po wyjściu z kina wyszlochały u Małżona happy meale z zabawkami z filmu. Krzyś wybrał sobie koalę Bustera a Zuzia świnkę Rositę. Te niewielkie cudeńka miały tę zaletę, że coś tam podśpiewywały uruchamiane glosem właściciela.
- Mamaaaa, zobacz, jakie to fajne!!!! Krzysiu, powiedz coś i uruchom Bustera!!!
Krzyś przyłożył zabawkę do ust, uśmiechnął się nieśmiało i spojrzał na nas rezolutnie. Zdawało się, że cały świat wstrzymał oddech w oczekiwaniu na uruchomienie misia. Wreszcie Synuś przemówił:
- Zuzia to dureń.



- Oł je, nananananana - zatrzeszczał Buster

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty