środa, 1 lutego 2017

Kto mieszka w naszym domu

Czasami przeglądamy z dziećmi "Bestiariusz słowiański", wybieramy na chybił trafił stronę i na głos czytamy opis istoty, w którą wierzyli nasi przodkowie.

Niektóre z nich to poczciwe pierdoły, które ani wadziły ani szkodziły. Na przykład taki Mrucek - "niegroźny domowy stworek, który szczególnie upodobał sobie zapiecek. Potrafił wylegiwać się tam całymi dniami, strasząc najmłodszych domowników głośnymi pomrukami" (s. 133); albo Ćmok - "skrzydlata, pełna zwierzęcej siły sylwetka rozpięta na nocnym niebie" (s.56) czy Bożątka - "ciche i potulne istoty powstałe z duszyczek zmarłych dzieci, których nie zdążono ochrzcić. Zamieszkiwały w chatach wraz z ludźmi, unikając jednak wzroku żyjących" (s. 38).

Inne, zdecydowanie przychylne ludziom, to Bannik (łaźnik) - istota opiekująca się łaźniami "pilnował, by ognie w palenisku nie wygasły, kamienie miały odpowiednią temperaturę, a brzozowe witki nie były zbyt twarde. Za te usługi żądał jedynie poświęcenia mu codziennie cebrzyka wody" (s. 14). Bzionek bronił obejścia przed złymi czarami; Smędy strzegły pola gospodarza "pastuchów wypasających bydło na cudzej koniczynie czy wiejskie baby kradnące warzywa z zagonów sąsiada kąsały dotkliwie po rękach i krostkach" (s.162).

W przewadze były jednak straszydła i istoty mściwe takie jak Strzygi, Wąpierze, Południce, Buce ("kurze płucko, w nocy wychodził, by bić i straszyć niegrzeczne dzieci, a te najbardziej rozwydrzone wrzucał do worka i zabierał ze sobą" s. 40) czy Baba Grochowa.

Były też dziwadła nad dziwadłami, które swoimi przymiotami rozśmieszyły Zuzię i Krzysia.
Weźmy na ten przykład Pieniężnego Chłopczyka "w dawnej Litwie wierzono, że pieniądze wędrują po świecie pod postacią różnokolorowych karzełków, przy czym kolor czerwony uosabiał złote dukaty, biały - srebrne marki i ruble, a brunatny - miedzianą drobnicę. Kiedy pieniężny chłopczyk zdybał kogoś na swojej drodze, prosił i nalegał, by napotkany człowiek uderzył go w twarz. Większość ludzi, widząc w tym podstępną diabelską prowokację, brała po prostu nogi za pas. Jeśli jednak ktoś przełamał w sobie strach i spełnił prośbę chłopca, natychmiast stawał się bogatym człowiekiem. Bowiem nawet lekko potrącony demon rozsypywał się w wielki stos ciężkich, błyszczących monet. Kiedy legenda o pieniężnych chłopczykach rozeszła się po kraju i nikt już nie bał się spełnić ich prośby, stali się oni wielką rzadkością, aż wreszcie zniknęli zupełnie. I tylko zwyczaj bicia bliźniego po twarzy dla zdobycia pieniędzy przetrwał w niektórych kręgach do naszych czasów..." (s. 140).

Po wnikliwej analizie Bestiariusza słowiańskiego musieliśmy jednak przyznać, że niby to bajędy z czasów króla Koszyszko odnotowane w księdze Prokosza, ale niektóre grasują po świecie do dzisiaj i, co gorsza, mieszkają w naszym obejściu.

- stukacz - "psotny duszek domowy, który straszył ludzi przeróżnymi niespodziewanymi hałasami. Swoje harce wyczyniał najczęściej nocą. Głośne szuranie i tupanie na strychu, drapanie desek podłogi od spodu, skrobanie czy potrącanie naczyń w kredensie - to jego sprawka. (...). Ci, którzy go spotkali, mówili, że ma nogi cienkie jak patyki, dużą kudłatą głowę, a na niej osadzone ogromne wyłupiaste oczy świecące czerwonym światłem." (s. 172);
- gnieciuch - "był małym podobnym do kota stworkiem o cienkich jak patyki kończynach i wielkim, ciężkim brzuszysku (...) Pociągała go woń strawionego alkoholu: jeśli wyczuł ją w oddechu śpiącej osoby, siadał na brzuchu lub piersiach ofiary i delektował się zapachem. Uciskał przy tym człowieka tak skutecznie, że niejeden opój i wydmikufel budził się nazajutrz po przepiciu obolały, wyczerpany i kompletnie niezdolny do pracy. Aby uchronić się przed gnieciuchem, należało wziąć do ręki kawałek święconej kredy i obrysować wokół łóżka okrąg (s. 86);
- mamuna - "demon porywający z kołysek dzieci i podrzucający w ich miejsce swoje własne młode. (...) Był to jednak brzydki, chudy i nieustannie wrzeszczący bachor, nijak mający się do pulchnego aniołka, którego matka pozostawiła na chwilę bez opieki. Cóż, że podmieniec nie odziedziczał po mamusi kłów i futra, kiedy wyrastał na głupkowatego, złośliwego i ponurego człowieka. Dużo spał, często jadł i nie był zdatny do żadnej roboty" (s. 120).

Odłożyłam książkę i z zafrasowaniem podrapałam się po głowie. Chłopca Pieniężnego w sumie chciałabym spotkać, ale jakoś dziwne by było, gdybym walnęła w papę przypadkowo spotkanego chłopca ubranego na czerwono, biało lub brunatno. Stukacz z nami mieszka bez dwóch zdań, gnieciuch, chwała Panu, wpada bardzo rzadko, ale też nas nawiedza; mamuna odwiedziła moją Mamę, znaczy Babi i jest to fakt autentyczny, gdyż dokładnie w ten sposób wspomina ona moje dziecięctwo (na szczęście do mnie gadzina nie trafiła, tyle dobrego).

Ale na stałe, na co  dzień, zawsze i wszędzie przykleił się do nas SRALA, Tak, tak, dobrze czytasz. SRALA.
Otóż.

Srala "to znany w całej Polsce demon wiru powietrznego. miał postać małego kudłatego ludzika ubranego w czerwony strój i kapelusz z szerokim rondem, pod którym chował trzy sterczące z głowy rogi. Krążąc po świecie, w słupie wirującego powietrza, srala dokuczał ludziom, głośno się przy tym śmiejąc. Rozrzucał kopki siana, niszczył zboże albo zrywał z budynku strzechę" (s.167).

Ta niegodziwa istota odpowiedzialna jest za permanentny nieład w pokoju dzieci, kuchni, a takoż w dużym pokoju. Nawet do sypialni sralisko wlezie i tam grasuje.

- Zuzia, gdzie odłożyłaś tę czerwoną bluzkę, której dzisiaj jednak nie ubierzesz do szkoły?
- Do szafy. (chwila milczenia). Ale srala wyrzuciła ją i palnęła na łóżko.

Hmmmm.

P.S. wszystkie cytaty pochodzą z "Bestiariusza słowiańskiego" P. Zycha i W. Vargasa (wyd. BOSZ, r.2016)
P.S. 2 Co do króla Koszyszko, to warto też zajrzeć tu ;-)
P.S. 3 Jest jeszcze drugi tom, do którego lękam się zajrzeć, bo zaraz się okaże, że mam w chałupie całe mrowie istot, a mieszkanie nie jest z gumy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty