piątek, 17 marca 2017

Atrakcje dnia powszedniego

Co ja za dzień wczoraj miałam!

W czwartki zawsze jest nerwowo, bo z trudem wyrabiamy się czasowo. Wczoraj było jak zwykle.

Dzieci w kurtkach. Zuzia z ręką na klamce a mi się zacina materiał w suwaku kurtki. Wkładka pod zapięciem była za szeroka i zatrzaskiwała się prawie za każdym razem. No więc materiał zacięty i ani drgnie w górę czy w dół. Niecierpliwie zaczęłam szarpać suwak. Bezskutecznie. Czas bieży, francowaty kangur lada moment się zacznie a ja podskakuję jak pajac próbując zapiąć albo rozpiąć suwak. Krew nabiegła mi do twarzy, aż poziom szału* osiągnął punkt krytyczny. Przestałam się cackać i


Materiał puścił ze złowrogim trzaskiem a zęby suwaka wyskoczyły jak z procy.
- Aaaaaaaaa - zaryczałam i pocisnęłam kurtką przez całą długość pokoju - leż tam durna kurtko i gnij!!!!! - nakazałam jej surowo.
Dzieci umilkły wystraszone.
- W czym teraz pójdziesz? - zapytała ostożnie Zuzia
- W tej szmacie! - wrzasnęłam ściagając z wieszaka inną kurtkę - A spróbuj się zaciąć, dziadowski suwaku, to zobaczysz co ci zrobię!

Za udział w konkursie Zuzia dostała breloczek-kostkę, która:
- Rozwaliła mi się jeszcze w szkole. Złożysz mi?
- No pewnie córcia. Daj.

Podała mi breloczek ok. 12.00. Po 15 wrócił z pracy Małżon i zastał mnie siedzacą na sofie i wpatrującą się tępo w porozwalane elementy breloczka.
- Nie ma obiadu? - zajrzał do pustej kuchni
- Nie ma.
- A czemu?
- Bo nie ugotowałam.
- A czemu?
- Klocki układam.
- Od czasu jak wróciłam ze szkoły - doprecyzowała ponuro Zuzia
- A ty co jadłaś? - zwrócił się Małżon do córki
- Odgrzałam wczorajsze spaghetti.

Małżon zerknął na kolorowe klocki
- Co to własciwie jest?
- Pomiot szatana - stwierdziłam pewnym głosem - nagroda za udział w kangurku. Rozpadło się badziewie i próbuję to złożyć. Pytałam znajomych na fb, nawet układałam z filmikiem, ale normalnie się nie da tego sklecić. Jeszcze trochę i łeb mi eksploduje.


- Daj, złożę.
- Nie dam - warknęłam - złożę to, choćbym miała tu kipnąć.

Nie kipnęłam, ale też nie złożyłam, bo pojechalismy na kręgle. Tam dałam z siebie wszystko zajmując zaszczytne trzecie miejsce na trzech grających.



Porwana kurtka, zszarpne nerwy przez sześcioelementowy breloczek i połamane paznokcie od kul.

Dzień jak co dzień.
Zupelnie w moim stylu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty