poniedziałek, 22 stycznia 2018

Krzyś darczyńca

Stoi w kącie dźwig.


Który Krzyś otrzymał od ojca chrzestnego Wujaszka Wani.
Który wyposażony jest w bajery i dings do automatycznego przesuwania ramienia oraz haka.
Który wzbudza entuzjazm u dzieci płci męskiej przychodzących do nas w gościnę.
Który przestawiam z kąta w kąt bo, skubany, jest niezgorszych rozmiarów.
Który Krzyś i Zuzia ledwo trącają nogą w pogardliwej nieuwadze.

Postanowiłam dać temu dźwigu drugie życie.

- Zuzia czy ty się bawisz tym dźwigiem?
- Jaaaaa????
- Krzysiu a ty bawisz się dźwigiem?
- Nie.
- Wcale?
- Wcale.
- Słuchajcie dzieci, tak sobie pomyślałam, że skoro się nim nie bawicie, to może zaniesiemy go do przedszkola.
- Dobla.
- Ale na zawsze go zaniesiemy, ok?
- Dobla.
- No i super.

Rano przerzuciłam dźwig przez ramię niczym karabin i wyruszyłam do przedszkola ku świetlanej przyszłości dźwiga.

Mój Boże! Co to była za radość! Jak się dzieci płci obojga cieszyły! Pani doniosła, że szaleństwo ogarnęło całą grupę! Krzysztof natomiast stał się bohaterem dnia i władcą udzielnym do spraw dźwigu.

Po południu przy odbiorze Krzysia, kiedy pani dziękowała za hojne doposażenie przedszkola, synuś, ni z gruchy ni pietruchy, walnął:
- Dobla, a telaz zabielamy go do domu.
Pani osłupiała.
- Eeeee - zacukałam się - ale przecież... rozmawialiśmy... wy i tak się nie bawicie...
- Lozmyśliłem się  - fuknął, po czym pomaszerował dziarskim krokiem do sali i, posapując, wywlókł dźwig na zewnątrz.

Kiedy wręczałam dźwig, gawiedzi do poklasku było z dwie osoby. Kiedy wynosiłam dźwig w sromocie, ludzie gapili się na mnie ze zdumieniem. I niejaką dezaprobatą. Wiadomo, kto daje i odbiera...

Ale mniejsza z pijarem.

Stoi w kącie dźwig.


1 komentarz:

Popularne posty