Pani wychowawczyni trzymała się długo, ale kiedy fala przeziębień przetoczyła się przez klasę, sama zachorowała. I wtedy przyszła pani na zastępstwo. "Bardzo surowa" jak ją oceniła Zuzia.
- Nic nie wolno było w klasie robić. Normalnie nic - opowiadała wzburzona - a już wcale po klasie chodzić. I jak mój kolega z ławki chciał iść wyrzucić gumkę do śmietnika, to mu pani nie pozwoliła.
Kiwam głową z roztargnieniem.
- No bo takie chodzenie rozprasza - marudzę jak stary belfer.
- A tam. On ją rzucił z ławki do śmietnika i nie trafił.
Zaintrygowałam się.
- A wy nie siedzicie przypadkiem w drugiej ławce?
- No siedzimy.
- I tak przerzucił nad głowami innych dzieci?
- Tak, ale nie trafił. Gumka odbiła się od śmietnika i pacnęła na podłogę.
- I co pani na to?
Popatrzyła na mnie z politowaniem.
- Na pewno się nie ucieszyła.
Ale ja owszem. Roześmiałam się na głos.
Bo pani nie zabroniła wyrzucić, tylko łazić po klasie.
Czyli wszystko się zgadza.
Oprócz pretensji pani.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz