Zuzia dostaje kieszonkowe w wysokości 5 zł tygodniowo. Monety odkłada(my) do skarbonki-świnki, a papierki do portfelika. To czyni z Zuzi domową krezuskę, albowiem ja i Małżon posiadamy pewne zasoby finansowe, ale wiecznie zamrożone w plastikowej podłużnej karcie. Krótko mówiąc, jesteśmy golcami, bo kasa niby jest, ale jej jakby nie ma. Można więc sobie wyobrazić popłoch, jaki zapada w domu, kiedy w drzwiach staje kurier i żąda zapłaty za paczkę.
A ponieważ zbliżają się święta, drzwi się u nas nie zamykają, a jeden dostawca mija drugiego.
- Zuzia, pożyczę od ciebie pieniążki - powiedział po raz kolejny Małżon.
- A ile?
- Stówę.
- A ile mi oddasz?
(Zuch dziewczynka, myślę sobie, ma smykałkę do interesów.)
- A ile chcesz? - dopytywał się żartobliwie Małżon.
- Tysiąc!
- Ha! - zawrzasnął ojciec matematyk - 1000% odsetek! Toż to lichwa jest!!!
Po długich targach stanęło na 10 procentach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz