Miałam sen.
Byłam w jakimś miejscu, które troszeczkę przypominało dworzec. Siedziałam na owalnej sofie, na której spały dwie kobiety. Było nam ciasno, więc trafniej byłoby powiedzieć, że wisiałam półdupkiem na siedzeniu. Kiedy jedna z nich zaczęła się przewracać z boku na bok, poderwałam się gwałtownie (we śnie ma się rozumieć).
Wtedy usłyszałam łomot.
Poczułam ból w kolanie.
Zimno na plecach.
Obudziłam się na podłodze.
Spadłam z łóżka i pociągnęłam za sobą Krzysia.
Leżał biedaczynka na mnie główką i ciałkiem, podczas gdy nóżki zostały na łóżku.
Ogłaszam uroczyście i z dumą, iż dzisiejsze poranne wypadnięcie z łóżka pobiło dotychczasowy rekord moich upadków z lat 2005-2014.
czwartek, 13 sierpnia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz