Niedzielny posiłek poranny.
Spokojny, błogosławiony czas na śniadanie bez pośpiechu; zjedzenie czegoś bardziej złożonego, a nawet wybór kilku opcji naraz.
- A ja chcę owsiankę. Albo mleko.
Gotuję mleko, gotuję owsiankę.
Sennie rozczochrana Zuzia wchodzi do kuchni i zagląda w gary.
- Są płatki czekoladowe? - pyta sama siebie.
Otwiera szafkę, zagląda, "są" mówi z satysfakcją, zamyka szafę i siada za stołem.
- Wyjęłaś płatki? - pytam podejrzliwie.
- Nie, ale są - odpowiada - podasz?
Przymykam oczy. Rozmarzam się.
Zamiast tego wyjmuję z szafki płatki i stawiam na stole.
Powiadają, że nie wolno jadać w nerwowej atmosferze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
ehhh....zbyt wiele opcji.... :P
OdpowiedzUsuńale jaki spokój ... ;)
OdpowiedzUsuń