czwartek, 7 grudnia 2017

Artysta ze spalonego teatru

- Chciałbym jetispageti
- Tak?
- Tak. Bo mama nie chce mi kupić - stwierdził łamiącym się głosikiem Krzyś. Usteczka wygięły się w podkówkę, na rzęsach zalśniła łza.

Następnego dnia Babcia Ala, wzorem wszystkich babć świata, których wnukom dzieje się niewyobrażalna niesprawiedliwość świata, nagotowała kilogram makaronu, na przepastną patelnię wrzuciła 1,5 kilo pierwszorzędnie zmielonej łopatki klasy de luxe, do tego ekologiczną cebulę, czosnek, przecier oraz przyprawy. Na koniec starła pół kilograma najprzedniejszej goudy.

I teraz wchodzę ja - cała na granatowo. Za mną kroczy progenitura świeżo odebrana z instytucji pedagogicznych.

- O, spaghetti - entuzjazmowałam się nad kuchenką. Jestem wielką fanką makaronów wszelakich. Coś mi jednak nie pasowało w tym idealnym obrazku. Babcia Ala nie jada spaghetti ani nawet makaronu. Ale, jak to mówią, darowanemu koniowi i tak dalej.
Babcia Ala zerknęła na mnie koso.
- Skoro ty nie chcesz zrobić Krzysiowi spaghetti, to ja musiałam.
Zamarłam z kopą makaronu na talerzu.
- Krzysiowi? - zdziwiłam się - przecież on nie przepada za spaghetti. Nie to co Zuzia i ja.
- Wczoraj Krzysiu powiedział, że chciałby spaghetti, ale mama mu nie chce kupić.
- Babciu! nie - wtrąciła Zuzia - Krzysiu chce taką grę. Nazywa się Yeti Spaghetti.
Babcia Ala spojrzała srogo w stronę wnuka.
- Krzysiu ty chciałeś wczoraj spaghetti?
- Nie - odpowiedział lekko ukochany wnuczuś - ja chciałem taką glę. Jetispageti.
- Ale będziesz jadł spaghetti?
- Nie. Wolę mięsko z ziemniaczkami. Masz?

Babcia Ala potoczyła wzrokiem po garach pełnych makaronu sosu i sera.
- No to nie wiem - warknęła - macie teraz to jakoś zjeść.


Kiedy, w którym momencie, dorośli zatracają czujność i dają się kręcić małolatom? Czy zmienia się to na skutek przejścia ze statusu "mama" do "babcia", czy może z wiekiem?
A może chodzi o coś jeszcze innego?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty