W wielu kulturach świata funkcjonuje zjawisko zwane rite de passage, czyli rytuał przejścia. Polega on na specyficznych w danym społeczeństwie obrzędach przejścia z jednej fazy życia do drugiej. W skład owych obrzędów wchodzą rytualne stroje, przyśpiewki, czynności, zadania do wykonania itp.
Spośród wielu różnych przykładów rite de passage na szczególną uwagę zasługuje rytuał przemiany chłopca w mężczyznę. Słowianie załatwiali sprawę krótko: brało się bezimienne dziecko, podcinało mu grzywkę i nadawało właściwe imię. Z biegiem czasu obrzędy wysubtelniały, przeniknęły w sferę symboliczną, zaś ich odrzucenie nie jest sankcjonowane.
- Ej, Krzysiu - zagaił Małżon - a zeskoczysz z czterech schodków?
Zaczyna się, pomyślałam. Małżon robi minę niewiniątka, rzuca haczyk mimochodem i czeka, kto się złapie.
Krzyś zerknął na schodki z miną "potrzymaj mi piwo" i ugiął nóżki.
Zanim zdążyłam huknąć na Małżona, żeby nie szczuł Krzysia, a synkowi, żeby nie dawał się podpuszczać, chłopak odbił się od podłoża niczym sprężynka i poooooooooszedł w górę z pewnym wdziękiem i nonszalancją.
Czy wspomniałam już, że w tym czasie trzymałam go za rączkę w rękawiczce? Nie? No więc właśnie ręka Krzysia, otulona niebieską niczym niebo w letni dzień rękawiczką z jednym palcem, umocowana była w mojej prawej dłoni, czyli tej słabszej, jako że jestem mańkutem.
W jednej sekundzie poczułam jak ręka mojego Ikara wyślizguje się z rękawiczki, a on sam leci w dal lotem nurkowym. Rąbnął w stóp schodów z głową na ostatnim stopniu ułożoną pod co najmniej dziwacznym kątem. W ręku została mi jego rękawiczka.
Stojąca u szczytu schodów Zuzia zarechotała wrednie jak każdy brat lub siostra, którego rodzeństwo właśnie odpaliło bekę tysiąclecia. Małżon nawet nie drgnął milcząc profilaktycznie. Nad wszystkim unosiło się moje zawodzenie:
- OJezusiemójsynkuniccisięniestało?!! Małżon, Krzyś walnął głową o schody, na pewno ma wstrząs mózgu!!! Dobrze, że mu z okna nie kazałeś skakać!!! Ty i twoje durnowate pomysły!!
Krzyś leżał spokojnie, a w jego szarych oczach kryło się nieme pytanie "ło matulu, a co to się stało?"
- Nie ma wstrząsu mózgu - wtrącił pojednawczo Małżon - widzisz, że jest przytomny.
Podnosłam delikatnie synka, otrzepałam go ostrożnie, zgromiłam wzrokiem śmiejącą się na całe gardło Zuzkę i zapytałam:
- Wszystko w porządku?
- W porządku - odparł spokojnie - ładnie skoczyłem?
I co tu odpowiedzieć? Że bycie mężczyzną to nieustanne pasmo (samo)sprawdzania siebie i popisów, o których kobietom nawet się nie śniło?
Dziękuję Bogu, że jestem kobietą, ale jak sobie pomyślę, co czeka Krzysztofa w okresie dojrzewania, to skóra mi cierpnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz