sobota, 24 maja 2014

Spinka

Dzisiaj przy sprzątaniu, na podłodze znalazłam takie coś. Mały czerwony przedmiocik w kształcie serduszka z wymalowanym Truskawkowym Ciastkiem na wierzchu. Po rozłożeniu miałam serduszko i ostry drucik, tylko plastikowy. Ponieważ się do tego nadawało, wpięłam przedmiot we włosy, jak spinkę.
Zuzka przyjrzała się krytycznie i od niechcenia rzekła:
- Ale mamo, to jest klips do ucha.

To uczucie kiedy twoje 5letnie dziecko jest mądrzejsze od ciebie...

wtorek, 20 maja 2014

Taniec z gwiazdami

Podsłuchane z drugiego pokoju.
- Tato bawmy się!
Przez chwilę słychać rytmiczne mruczenie.
- Ej, a rozbierzemy się i będziemy paradować na golasa?
- Cococococo???
- Będziemy paradować na golasa?
- Coś ty? Oszalałaś? Normalnie się bawimy.
Wychylam się z odosobnienia i zza winkla jednocześnie. Stoją naprzeciwko siebie i trzymają się za ręce.
- A w co wy się bawicie? - pytam ostrożnie.
- W taniec z gwiazdami, a co?

Najwyraźniej zmienili reguły programu od czasu jak widziałam ostatni raz.

poniedziałek, 19 maja 2014

Instrukcja

Chodź tu - mówię cicho.
- Nie.
- Nie mam ochoty na żarty - dodaję i ciągnę ją za rękę.
- Nie - wyrywa się - puszczaj mnie.
Łapię ją za obie ręce i usiłuję posadzić. Wyrywa się zgrabnie i odskakuje dwa kroki. Chwytam ją wpół, a wtedy ona - niewiarygodne - wbija się palcami w moje włosy i szarpie je z całej siły. Sapię z niedowierzaniem. Po omacku łapię ją za kosmyk i ciągnę w dół. Teraz ona sapie, ale nie puszcza, tylko mocniej zaciska paluszki na mojej głowie. Puszczam jej pukiel i sprawnym ruchem obracam ją plecami do mnie. Piszczy krótko, zaskoczona. Drugą ręką podcinam jej nogi.
Klapie miękko na moje kolana. Usiłuje wstać, ale nie może złapać równowagi.
- Mamo, ale obiecaj mi, że będzie miło - dyszy, próbując chwycić się powierzchni wanny.
- Ehe, jassssssne - myślę odkręcając prysznic i lejąc Zuzi szampon na głowę.

piątek, 16 maja 2014

Wizyta u szamana

Dokładne oględziny ucha Krzysia skłoniły mnie do zaordynowania wizyty w przychodni i wystawienia po raz kolejny cierpliwości enefzetu na próbę.
Przypisana lekarka od dzieci (notabene super babeczka) również wyraziła zaniepokojenie i wysłała mię z dziecięciem do laryngologa. Pan dochtór, jak się potem okazało, był w wyśmienitym nastroju i nakazał natychmiastowe podejście do jego gabinetu.
- Dzień dobry jestem już. Dziękuję że...
- Gdzie karteczka?
- Eeee... nie mam żadnej karteczki.
Bolesne westchnięcie. Znawca uszu ludzkich podnosi słuchawkę i dzwoni na recepcję.
- Mówi doktor Taki a Siaki. Mam tu małego pacjenta, dziecko przysłane z dołu, nie mam tej karteczki... No ja rozumiem, że pani jest kobietą i trzeba kilka razy tłumaczyć... Nie, nie ma inteligentnych kobiet....Wie pani co, to są jakieś mity.... Wszystkie kobiety są nierozgarnięte, ale cóż... Dobrze... Tak.
Na wszelki wypadek zatykam Krzysiowi uszy. Nie wiadomo, co zapamięta z wizyty.
- Tak, tak. Słuchaj, Krzysiu, słuchaj. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej. To jaki problem z małym?
- Chciałam pozbyć się wydzieliny z ucha Krzysia i wkropliłam mu kropelki dla niemowląt. A teraz wygląda to tak. Nie używałam patyczków do ucha.
Doktor rzuca mi ironiczne spojrzenie z ukosa.
- Pffff. Kobiety kłamią, nie wierzę pani.
Zacny mędrzec zagląda młodemu do ucha.
- Widzisz. Widzisz, jak cię kobieta urządziła. Proszę. Recepta na kropelki i maść. Trzy razy dziennie krople do ucha, maść dwa razy dziennie. Przy kąpieli nie moczymy ucha.
Wracam do domu, a w głowie układam sobie prawdy objawione przez laryngoszamana. W sumie jestem usatysfakcjonowana wizytą, a serce me raduje myśl, iż doktor obdarzył mnie zaufaniem i dał mi receptę do ręki.
Myślę jednak, że odrobinkę lękał się, iż ją zgubię albo zeżrę po drodze myląc np. z andrutem. Wszelako nie dał po sobie nic poznać

 

środa, 7 maja 2014

Algebar

Co się urodziło?- pyta doktor S. sondując stopień mojego mentalnego zorientowania.
- Syn - mamroczę (ach, to znieczulenie podpajęczynówkowe), cokolwiek na oślep, albowiem ręce lekarza zasłaniają konstytutywne cechy płci biologicznej potomka.
- Dobra. Można zabrać. I dać mu na imię Józef.
- Jak? - pyta pielęgniarka.
- Józef.
- A dlaczego Józef?
- Bo to takie ładne imię
- To nie jest żaden Józef. Tylko Krzyś - wtrącam
- Nikt już nie chce dawać na imię Józef - narzeka dr S. - A to takie stare, szlachetne imię.
- A twój syn jak ma na imię? Może Józef? - docieka pielęgniarka
- A nie. Nie Józef.

Dziwne. Przecież to takie zacne imię.

Kochany synku. Rok temu o 10.15 lekarz, używając noża, widelca i igły z nitką, wyprosił cię na zewnątrz. Nie byłeś zachwycony: wrzeszczałeś i w ramach protestu obsikałeś pielęgniarkę. Z twojego przybycia najbardziej cieszyła się twoja siostrzyczka, która jak tylko cię zobaczyła, przyniosła gitarę i mikrofon i zaśpiewała ci okolicznościową piosenkę.
Z okazji twoich urodzin życzę ci dużo zdrowia. Chciałabym, abyś na swojej drodze spotykał samych dobrych ludzi, a otoczony był przyjaźnią i miłością.



Supermatka

- Mamo! Mamo! Maaaaamoooo!
- Co?!
- Krzysiu mnie wali po mordzie!!!!!
- Krzysiu nie wal Zuzi po mordzie! - mówię (a weź mu oddaj - myślę).

Jestem supermatką. Jednym zdaniem rozwiązuję sytuacje kryzysowe w domu, a o stosowanych technikach mediacji mogłabym podręcznik napisać.

sobota, 3 maja 2014

Matura

Kochani, szybciutkie zadanie z matematyki na okoliczność matury.
Niech dane będą: 
a) dmuchany wysoki materac; 
b) niska ława; 
c) 5letnia dziewczynka.
Oblicz prawdopodobieństwo, że po wskoczeniu na materac z bojowym okrzykiem "juuuuuuu" siła odśrodkowa wyrzuci obiekt na metr w górę, zaś prawidła grawitacji nakierują tenże na kant ławy.
Dodatkowe zadanie (matura rozszerzona):
Oblicz ilość potrzebnego powietrza w płucach, niezbędną do wydania okrzyku "Jezus Maria k..... mać" przez dorosłą niepalącą kobietę.

Popularne posty