sobota, 22 marca 2014

Królowa

Jako że dziś sobota toczymy zwyczajowy dialog. Przewijają się słowa-klucze: "twój pokój", "bałagan", "sprzątać", "nawet przejść nie można".
Stoi. Milczy. Pogryza paluszki. Z wolna jej twarz przybiera cwany wyraz.
- Mamo a prawda, że w moim pokoju ja jestem królową?
- Prawda. Właśnie. Jesteś królową i... - odpowiadam nie czując, że jestem wzorcowo prowadzona na mieliznę.
- Jako królowa rozkazuję ci tu posprzątać. 
Wychodzi.
Audiencja skończona.

piątek, 21 marca 2014

Śniadanie mistrzów

Łapka w górę kto to zna:
- Mamo jeść!
- Co zjesz na śniadanie?
- Owsiankę
- A ty Krzysiu?
 - Lagagagaga
 - Znaczy kaszka.
 ....
- Zuzia najadłaś się?
- Taaaak.
- Krzyś też najedzony, teraz mama coś zje. O kurczę. Chleba nie ma. Jest jedna bułeczka. No nic. Musi mi wystarczyć.... Na co tak patrzycie dzieci? No ale... mówiliście że... eeeeeech.... macie może ochotę na bułeczkę?
- Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!!!!
 - Lagagaggaagaa!!!!!
 Wstydzę się tego, ale czasem ukrywam się z żarciem przed moimi dziećmi.

Let's play

Mama a pobawimy się lalkami monster high?
 - Dobra.
 ....
- Mama a poukładamy teraz puzzle?
 - No pewnie.
 ....
 - Mama a...
- Nie skarbie. Późno już, pora na kąpiel. Sprzątaj zabawki.
 - Ale co?
- Lalki wynieś do siebie, puzzle połóż na półce.
- Nie dam rady, jestem taaaaka zmęczona, buuuu
- Zuzia, przyniosłaś - wynieś. Idę robić kąpiel dla Krzysia. Jak wrócę ma być posprzątane.
 ....
 - Mama a...
- Posprzątałaś?
- Ale... ja... bo tata nie chce składać zabawek!
- A co ma do tego tata. Przecież nie on nabrudził. Poproś, żeby ci pomógł.
 ....
- TATA NATYCHMIAST SPRZĄTAJ TE LALKI. ILE RAZY MOŻNA CI POWTARZAĆ!!!!!!! NIE BĘDĘ SIĘ Z TOBĄ CACKAŁA!!!!!
 ....
- Małżon możesz mi pomóc?
- NIE MOGĘ!!!!! LALKI SADZAM NA PÓŁCE!!!!

 Rany, ona ma dopiero 5 lat

środa, 19 marca 2014

300

Kochane dzieci! Ostatnio rozwiązywaliśmy zagadkę, co choremu migdałkowi ma do zaoferowania państwowa służba zdrowia. Dziś opowiemy sobie, jakie zaskoczenia i siurpryzy szykuje prywatna służba zdrowia.
- No więc dziecko ma stawić się na zabieg we wtorek z kompletem badań.
- Rozumiem.
- Zabieg potrwa pół godzinki. Potem wybudzanie. Czy doktor poinformował panią, że dziecko ma zostać na noc?
 - Nie. Mówił, że wieczorem tego samego dnia możemy wracać do domu.
- Hmmmmm. No to chyba zmienił zdanie, bo ja mam tu inaczej napisane.
- Dobrze, rozumiem. Córka spędzi noc w szpitalu. 
- Pani oczywiście z nią zostanie.
- Oczywiście.
- To będzie dodatkowo 300 zł.
- Za co????
 - Za pani nocleg.
- To ja sobie karimatę przyniosę. I śpiworek. I poduszeczkę.
- (chichocik) Tak nie można proszę panią. Czy mam przekazać doktorowi że mimo wszystko zabierzecie państwo córkę do domu?
- k##!××** j##/&% m#!"$ (w myślach). Nie oczywiście że nie. Zdrowie mojego dziecka jest najważniejsze (na głos).
- Świetnie. Należność w wysokości 2300 zł proszę uiścić w kasie i przynieść fakturę.

Aber natürlich, kein Problem.
 Na bogato będzie. A co.

wtorek, 18 marca 2014

enefzet

W imieniu własnym i mojej rodziny pragnę z tego miejsca gorąco podziękować p. M. Łapińskiemu, p. M. Pakulskiemu oraz p. B. Arłukowiczowi za uwzględnienie naszej troski o przerośnięty trzeci migdał naszej córki, który wywołuje m.in. bezdech nocny.
I tak: 
Kij wam w oko za najbliższy wolny termin usunięcia migdała, tj. grudzień 2014.
Kij wam w ryj za przyśpieszenie terminu zabiegu na skutek adnotacji lekarza "pilne" tj. lipiec 2014.
Ten sam kij wam w d.... za to, że mimo regularnie uiszczanych składek będziemy zmuszeni udać się do prywatnej kliniki (niczym burżuje tudzież karingtony) i na własny koszt dokonać zabiegu.
I, wbrew pozorom, wcale mi nie do śmiechu.

piątek, 7 marca 2014

Zwyczaje i obrzędy

Oprócz genów, dziecka moje odziedziczyły po swoim ojcu irytujący zwyczaj podjadania i podpijania wszystkiego w sklepie, jeszcze przez zapłaceniem. Wieziemy więc do kasy wózek pełen dobrodziejstwa, pomiędzy którym walają się puste butelki po soczkach, wychlane puszki coli, wyżarta w 4/5 bagietka, wydmuszka z bułki pszennej wrocławskiej, osierocone opakowania po batonikach, chipsach oraz herbatnikach. Walki z tą formą zachowań zaprzestałam, bo co się będę z koniem kopać. 
Stoimy dziś w biedrze przy kasie.
- Ile bułek - zapytuje pani.
- Sześć.
- Ale w woreczku jest pięć.
I wtedy, spod taśmy kasowej, wychyliła się główka odziana w różową czapkę z pomponem i, ledwo sięgając do blatu, rzeczowym tonem, zniekształconym przez glajdę bułczaną w buzi, oznajmiła
 - Jedna w komsumpcji.

Popularne posty