piątek, 7 marca 2014

Zwyczaje i obrzędy

Oprócz genów, dziecka moje odziedziczyły po swoim ojcu irytujący zwyczaj podjadania i podpijania wszystkiego w sklepie, jeszcze przez zapłaceniem. Wieziemy więc do kasy wózek pełen dobrodziejstwa, pomiędzy którym walają się puste butelki po soczkach, wychlane puszki coli, wyżarta w 4/5 bagietka, wydmuszka z bułki pszennej wrocławskiej, osierocone opakowania po batonikach, chipsach oraz herbatnikach. Walki z tą formą zachowań zaprzestałam, bo co się będę z koniem kopać. 
Stoimy dziś w biedrze przy kasie.
- Ile bułek - zapytuje pani.
- Sześć.
- Ale w woreczku jest pięć.
I wtedy, spod taśmy kasowej, wychyliła się główka odziana w różową czapkę z pomponem i, ledwo sięgając do blatu, rzeczowym tonem, zniekształconym przez glajdę bułczaną w buzi, oznajmiła
 - Jedna w komsumpcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty