poniedziałek, 28 lipca 2014

Fru&Go

Podsumujmy:

Grill × 3
Kebab (hue hue)
Gokarty × 5
Gofr z bitą śmietaną i owocami × 1
Lody × 1000 gałek
Tania książka - 5 książek
Kiermasz-śmietnik - klej szewski, piłka, gąbeczki do mycia naczyń
Warkoczyki z kolorowych sznureczków 3 szt.
Tatuaż z henny × 2
Piaskowe rysunki × 2
Cymbergraj × 1000 partyjek
Czyste ubrania - brak

No to fru&go



piątek, 25 lipca 2014

Bellatrix

- Mamo a prawda, że ta piosenka jest o mnie?
- Prawda.
- A o czym jest?
- O dziewczynce, która dorasta, a jej mamusia jest trochę smutna, bo musi się z tym pogodzić.
- Ale mamo - rzuca lekko - wszyscy dorastają. Sama tak mówiłaś.
Rzuca kredkę na stół. Biegnie na paluszkach w stronę drzwi, nuci coś pod nosem. Słoneczne refleksy odbijają się w jej jasnych włosach, kiedy wybiega na podwórko.

No wiem, że mówiłam Gwiazdeczko. I co z tego.
I tak mi smutno.

Kocham Cię Córeczko ♡

poniedziałek, 21 lipca 2014

Kebab

Uwielbiam polskie wybrzeże. Kocham nadmorskie miejscowości będące klonem jedna drugiej, gdzie wszystko jest tak samo, tylko inaczej poukładane. Cieszą moje oczy butiki z ciuchami oraz dziwacznymi bylecosiami. Wpuśćcie mnie na kiermasz taniej książki a przepadnę na pół dnia. Godzinami mogłabym obserwować ludzi przemieszczających się plażą, promenadą albo wzdłuż głównej ulicy. Jedyne, do czego nie mogę się przekonać, to nadmorska gastronomia. Nie mam zaufania do serwowanego żarcia; im więcej przypraw, tym większe prawdopodobieństwo przeterminowania produktów.
Dzisiaj wszakże Małżon zaordynował sobie kebaba. Po krótkim researchu wybraliśmy najbardziej schludny lokal. Kolejka jak stąd na Kamczatkę, więc musi być smacznie, a kto wie, może i nawet, ho ho, zdrowo. Po odstaniu stosownego czasu, zamówiłam kebab dla Małżona i frytki dla Zuzi. Otrzymałam nr 22 i zalecenie usiąścia i zaczekania.
Obsada lokalu uwijała się jak w ukropie, a zamówień nie ubywało. Ich udręczone twarze budziły mój żal i szacunek. Stoi człowiek w oparach tłuszczu, kręci te kebaby od rana do urzygu, wokół tłoczą się klienci, a każdy woła "gdzie moje zamówienie?"
No więc tak siedzimy, obserwujemy i patrzymy, a tu jedna pani kucharka jak nie kichnie sobie w garść. W pierwszej chwili nie dotarło do mnie, aż Małżon powiedział:
- aha, czyli pani nasmarkała sobie w rękę i pójdzie dalej kebaby robić.
Pani raźno złapała bułę - wszak czas to pieniądz - i zaczęła wrzucać do niej farsz. Ręce mi się same złożyły do modlitwy. "Boże, Boguniu, żeby to nie dla nas ten kebab". Pani podlała wszystko obficie sosami i zawołała: "numer 5!"
Dzięki Ci Panie, przynajmniej od bronchitu nas wybawiłeś. Co do innych dolegliwości, to się zobaczy.


sobota, 19 lipca 2014

Struta

Strułam się. Ot, taka ironia losu. Ja, która unikam śmieciowego żarcia, piję tylko butelkowaną wodę, a na mieście stołuję się od wielkiego dzwonu. Żołądek boli mnie nieznośnie, a jelita w dole brzucha z wyciem zaplątały się w efektowny supełek. Na plaży wślizguję się do namiociku i wciskam w najdalszy kącik. Zaczajam się. Oddech zwalnia, oczy powoli zamykają się. Zwijam się w kłębuszek. Pozbawiona wzroku wyostrzam pozostałe zmysły. Nad wszystkim góruje szum morza: przypływ-odpływ, nieustanna wodna kołysanka.
...Ten leżak po prostu mnie rozwala...
...Mamo mogę iść do wody...
... i wtedy powiedziałam do niej ty weź się zastanów...
...mężu mężu nie bądź głupi, niech ci żona piwo kupi...
...idziesz czy mam cię w dupę kopnąć...
...Michu! E! Michu! heheheheh...
...wunderbar! Sehr schön!
...kukuryyyydza, orzeszki, popcorn...
...tatooooooo puuuuuuuuuść....
...halo? halo? Słyszysz mnie?! Nic nie słyszę, no...
...naaaaaaaleśniki na śmietanie wspomagają opalanie...
...nie mam już siły iść buuuuuu...
...Patryk chodź tu!

Kołyszą mnie te dźwięki. Uspokajają. Schowam je na pamiątkę do słoika i będę wyciągać w pochmurne dni.

wtorek, 15 lipca 2014

Podróże w czasie i przestrzeni

Do miejsca obecnej lokalizacji należy jechać - jak to stwierdziła Zuzia - szmatę drogi. Perspektywa czasowa jest naturalnie względna i silnie skorelowana z wiekiem. Wszelakoż zdarzyć się może, iż w przypadku jednej osoby czas może zwolnić i przyśpieszyć jednocześnie.
- Mamo Krzysiu płacze.
- Wiem. Zmęczony jest. Jedziemy i jedziemy. Tyłek go pewnie boli.
- Mnie też boli.
- Wszystkich nas bolą tyłki.
- No tak, ale mój się jeszcze postarzał.


piątek, 11 lipca 2014

Himalaje

- No i co z tym tatuażem??!!! - wrzasnęła znienacka Zuzia wprost mi do ucha. Zadzwoniły mi zęby, zagrała trąbka eustachiusza.
- Co się drzesz?! - huknęłam
- Bo zawsze mi coś obiecujesz, a potem nie dotrzymujesz słowa. Oszaleć można. Uch!!!
Melodramatycznym gestem padła na łóżko twarzą do dołu. Zerwała się nagle i zaczęła robić demolkę: skołtuniła kołdrę, wrzuciła na nią dwie potargane duże poduchy, przygniotła wszystko dwoma jaśkami. Posapując, wdrapała się na kopczyk i zeskoczyła na materac. Jęknęły sprężyny. Krzyś roześmiał się i klasnął w rączki. Nie doczekała się żadnej reakcji, więc wlazła na pościelowe Himalaje i łup! na materac. I jeszcze raz. I jeszcze.
Pozornie niewzruszona gram zawzięcie na telefonie w candy crush saga. Kątem oka widzę jak Krzyś wykonuje rozbieg i pach! na pościel. Tylko czekać aż zlecą z wyrka i porozbijają sobie łby. Zuzia robi kolejne podejście do skoku. Wlazła, zastygła w wydumanej pozie i... noga jej się obsunęła z pościeli, poprzez materac, na podłogę.
Teraz już nawet nie udaję i zaczynam złośliwie rechotać.
- No i co narobiłaś?! - krzyczy Zuzka z podłogi - przez ciebie kreci mi lew. Dlaczego się śmiejesz?! Co?!! Uch!!!

wtorek, 1 lipca 2014

Kultura i sztuka

Ile razy można być napomnianym w muzeum? Mehrmals, glauben Sie mir.
"Dzieciom nie wolno dotykać szyb, sir. W muzeum nie wolno nosić dziecka na barana, sir. Och, jak nam przykro, ale niemowlaki nie mogą pić z butelki, sir. Ale żakiet należało zostawić w szatni na parterze gnadige Frau" - rzekł ein Herr na trzecim piętrze.
- Jeszcze raz ktoś się do nas dopieprzy - warknął Małżon - to zacznę śpiewać nasz hymn. A jak każą mi się zamknąć, to oskarżę ich o faszyzm i podam do sądu.

Popularne posty