Przedmiot: Autobus miejski linii 44
Podmiot: trzech młodzieńców lat 17-18
Miejsce zawiązania akcji: przystanek nr 281
Czas rozpoczecia dyskusji: 14.28
Chłopiec nr 1: Gdzie wysiadasz?
Chłopiec nr 2: Za Dąbrówki
1: Ale tam nie mieszkasz. To gdzie idziesz?
2 Do dziadka pouczyć się
Chłopiec nr 3: Co cię tak na naukę wzięło?
2. Bo się zorientowałem że za miesiąc egzamin zawodowy.
1. W domu nie możesz się uczyć, że do dziadka jedziesz?
2. Lubię się uczyć u dziadka. On był inżynierem i zarabiał 20 tysięcy i teraz ma 5 tysięcy emerytury.
1. No a my wyciągniemy ile?
2. Z osiemset złotych?
3. Oby.
1. Starczy na piwo, papierosy, chleb, bo na mieszkanie już nie.
Ot, prawda czasu, prawda ekranu
wtorek, 28 lutego 2017
wtorek, 14 lutego 2017
Prorocza wizja Zuzi
Poniedziałek rano:
- ... no i miałam taki sen, że tatuś kupił mi furbisia ...
(Małżon)
- Zuzia idź umyj zęby.
- ... ale nie takiego jak wtedy miałam, tylko różowego ...
- Zuzia, idź umyj zęby!
... co miał donata czekoladowego na głowie, hi hi, ale tak naprawdę to w sklepie takich ...
- Zuzka, idź myj zęby!
- ... to nie ma, a szkoda, bo taki mi się właśnie marzy ...
- Zuzia, idź ...
- NO JUŻ IDĘ MYĆ TE CHOLERNE ZĘBY, BO CO?! JAK ICH RAZ NIE UMYJĘ TO ASTEROIDA WALNIE W ZIEMIĘ?!
Małżon:
Ja:
- ... no i miałam taki sen, że tatuś kupił mi furbisia ...
(Małżon)
- Zuzia idź umyj zęby.
- ... ale nie takiego jak wtedy miałam, tylko różowego ...
- Zuzia, idź umyj zęby!
... co miał donata czekoladowego na głowie, hi hi, ale tak naprawdę to w sklepie takich ...
- Zuzka, idź myj zęby!
- ... to nie ma, a szkoda, bo taki mi się właśnie marzy ...
- Zuzia, idź ...
- NO JUŻ IDĘ MYĆ TE CHOLERNE ZĘBY, BO CO?! JAK ICH RAZ NIE UMYJĘ TO ASTEROIDA WALNIE W ZIEMIĘ?!
Małżon:
Ja:
Reszta ludzkości w przypadku gdyby Zuzia rzeczywiście któregoś ranka nie umyła zębów:
środa, 8 lutego 2017
Zuzia spotyka pieniężnego chłopczyka
A jednak!!!
Pieniężny chłopczyk istnieje for real!!!
Co więcej - jak go pacniesz, daje kasę!!!
- Ale mamo, mamusiu, to jest takie fajowskie; proszę cię kup mi!
- Według mnie to jest badziew i kicha.
- Ale ja bym tak bardzo chciała! No proszę cię!
- Ale sama za to zapłacisz.
- Dobrze, dobrze, tylko zamów!
Najczadowsza zabawka ever (czyli w tym tygodniu) nosi nazwę nom noms i jest bliżej nieokreślonym plastikowo-gumowym dziwolągiem o miłym landrynkowym zapachu. Oprócz tego jest tak ekskluzywna - również cenowo - że okoliczne sklepy nie mają jej na stanie, lecz w czeluściach swoich magazynów i trzeba zamawiać. Zamówiłam więc via Empik do odbioru własnego. Kiedy zabawka doszła, Zuzia praktycznie od rana była w blokach startowych, żeby transportować się, choćby i świstoklikiem, i posiąść nom nomsa.
W sklepie pieniężny chłopczyk nabił na kasę 37,49, pobrał od Zuzi 50 zł i zaczął grzebać w poszukiwaniu reszty. Podał Zuzi papierowe 10 zł i wyciągnął zaciśniętą pięść, w której ściskał klepaki. Dowcip polegał na tym, że wystawiona pięść była wierzchem dłoni do góry.
O tak:
Zuzia lekko się zawahała, ale dzielnie odpowiedziała na wezwanie i ...
przybiła panu żółwika.
Małżon zaczął się śmiać, pieniężny chłopczyk zdębiał ("można i tak" - mruknął pod nosem), a Zuzia czerwona jak burak wystrzeliła z empiku ściskając w ręku nom nomsy.
Ech, aleśmy się rechotali z Małżonem! I chociaż łzy nam kapały, a ja zataczałam się na obcasach, chociaż Zuzia zrypała nas z góry na dół ("to wcale nie jest śmieszne!!!") i musieliśmy potem oglądać jej wysoko zadarty fochem nos i podeszwy kozaków, to i tak było warto.
Pieniężny chłopczyk istnieje for real!!!
Co więcej - jak go pacniesz, daje kasę!!!
- Ale mamo, mamusiu, to jest takie fajowskie; proszę cię kup mi!
- Według mnie to jest badziew i kicha.
- Ale ja bym tak bardzo chciała! No proszę cię!
- Ale sama za to zapłacisz.
- Dobrze, dobrze, tylko zamów!
Najczadowsza zabawka ever (czyli w tym tygodniu) nosi nazwę nom noms i jest bliżej nieokreślonym plastikowo-gumowym dziwolągiem o miłym landrynkowym zapachu. Oprócz tego jest tak ekskluzywna - również cenowo - że okoliczne sklepy nie mają jej na stanie, lecz w czeluściach swoich magazynów i trzeba zamawiać. Zamówiłam więc via Empik do odbioru własnego. Kiedy zabawka doszła, Zuzia praktycznie od rana była w blokach startowych, żeby transportować się, choćby i świstoklikiem, i posiąść nom nomsa.
W sklepie pieniężny chłopczyk nabił na kasę 37,49, pobrał od Zuzi 50 zł i zaczął grzebać w poszukiwaniu reszty. Podał Zuzi papierowe 10 zł i wyciągnął zaciśniętą pięść, w której ściskał klepaki. Dowcip polegał na tym, że wystawiona pięść była wierzchem dłoni do góry.
O tak:
Zuzia lekko się zawahała, ale dzielnie odpowiedziała na wezwanie i ...
przybiła panu żółwika.
Małżon zaczął się śmiać, pieniężny chłopczyk zdębiał ("można i tak" - mruknął pod nosem), a Zuzia czerwona jak burak wystrzeliła z empiku ściskając w ręku nom nomsy.
Ech, aleśmy się rechotali z Małżonem! I chociaż łzy nam kapały, a ja zataczałam się na obcasach, chociaż Zuzia zrypała nas z góry na dół ("to wcale nie jest śmieszne!!!") i musieliśmy potem oglądać jej wysoko zadarty fochem nos i podeszwy kozaków, to i tak było warto.
środa, 1 lutego 2017
Kto mieszka w naszym domu
Czasami przeglądamy z dziećmi "Bestiariusz słowiański", wybieramy na chybił trafił stronę i na głos czytamy opis istoty, w którą wierzyli nasi przodkowie.
Niektóre z nich to poczciwe pierdoły, które ani wadziły ani szkodziły. Na przykład taki Mrucek - "niegroźny domowy stworek, który szczególnie upodobał sobie zapiecek. Potrafił wylegiwać się tam całymi dniami, strasząc najmłodszych domowników głośnymi pomrukami" (s. 133); albo Ćmok - "skrzydlata, pełna zwierzęcej siły sylwetka rozpięta na nocnym niebie" (s.56) czy Bożątka - "ciche i potulne istoty powstałe z duszyczek zmarłych dzieci, których nie zdążono ochrzcić. Zamieszkiwały w chatach wraz z ludźmi, unikając jednak wzroku żyjących" (s. 38).
Inne, zdecydowanie przychylne ludziom, to Bannik (łaźnik) - istota opiekująca się łaźniami "pilnował, by ognie w palenisku nie wygasły, kamienie miały odpowiednią temperaturę, a brzozowe witki nie były zbyt twarde. Za te usługi żądał jedynie poświęcenia mu codziennie cebrzyka wody" (s. 14). Bzionek bronił obejścia przed złymi czarami; Smędy strzegły pola gospodarza "pastuchów wypasających bydło na cudzej koniczynie czy wiejskie baby kradnące warzywa z zagonów sąsiada kąsały dotkliwie po rękach i krostkach" (s.162).
W przewadze były jednak straszydła i istoty mściwe takie jak Strzygi, Wąpierze, Południce, Buce ("kurze płucko, w nocy wychodził, by bić i straszyć niegrzeczne dzieci, a te najbardziej rozwydrzone wrzucał do worka i zabierał ze sobą" s. 40) czy Baba Grochowa.
Były też dziwadła nad dziwadłami, które swoimi przymiotami rozśmieszyły Zuzię i Krzysia.
Weźmy na ten przykład Pieniężnego Chłopczyka "w dawnej Litwie wierzono, że pieniądze wędrują po świecie pod postacią różnokolorowych karzełków, przy czym kolor czerwony uosabiał złote dukaty, biały - srebrne marki i ruble, a brunatny - miedzianą drobnicę. Kiedy pieniężny chłopczyk zdybał kogoś na swojej drodze, prosił i nalegał, by napotkany człowiek uderzył go w twarz. Większość ludzi, widząc w tym podstępną diabelską prowokację, brała po prostu nogi za pas. Jeśli jednak ktoś przełamał w sobie strach i spełnił prośbę chłopca, natychmiast stawał się bogatym człowiekiem. Bowiem nawet lekko potrącony demon rozsypywał się w wielki stos ciężkich, błyszczących monet. Kiedy legenda o pieniężnych chłopczykach rozeszła się po kraju i nikt już nie bał się spełnić ich prośby, stali się oni wielką rzadkością, aż wreszcie zniknęli zupełnie. I tylko zwyczaj bicia bliźniego po twarzy dla zdobycia pieniędzy przetrwał w niektórych kręgach do naszych czasów..." (s. 140).
Po wnikliwej analizie Bestiariusza słowiańskiego musieliśmy jednak przyznać, że niby to bajędy z czasów króla Koszyszko odnotowane w księdze Prokosza, ale niektóre grasują po świecie do dzisiaj i, co gorsza, mieszkają w naszym obejściu.
- stukacz - "psotny duszek domowy, który straszył ludzi przeróżnymi niespodziewanymi hałasami. Swoje harce wyczyniał najczęściej nocą. Głośne szuranie i tupanie na strychu, drapanie desek podłogi od spodu, skrobanie czy potrącanie naczyń w kredensie - to jego sprawka. (...). Ci, którzy go spotkali, mówili, że ma nogi cienkie jak patyki, dużą kudłatą głowę, a na niej osadzone ogromne wyłupiaste oczy świecące czerwonym światłem." (s. 172);
- gnieciuch - "był małym podobnym do kota stworkiem o cienkich jak patyki kończynach i wielkim, ciężkim brzuszysku (...) Pociągała go woń strawionego alkoholu: jeśli wyczuł ją w oddechu śpiącej osoby, siadał na brzuchu lub piersiach ofiary i delektował się zapachem. Uciskał przy tym człowieka tak skutecznie, że niejeden opój i wydmikufel budził się nazajutrz po przepiciu obolały, wyczerpany i kompletnie niezdolny do pracy. Aby uchronić się przed gnieciuchem, należało wziąć do ręki kawałek święconej kredy i obrysować wokół łóżka okrąg (s. 86);
- mamuna - "demon porywający z kołysek dzieci i podrzucający w ich miejsce swoje własne młode. (...) Był to jednak brzydki, chudy i nieustannie wrzeszczący bachor, nijak mający się do pulchnego aniołka, którego matka pozostawiła na chwilę bez opieki. Cóż, że podmieniec nie odziedziczał po mamusi kłów i futra, kiedy wyrastał na głupkowatego, złośliwego i ponurego człowieka. Dużo spał, często jadł i nie był zdatny do żadnej roboty" (s. 120).
Odłożyłam książkę i z zafrasowaniem podrapałam się po głowie. Chłopca Pieniężnego w sumie chciałabym spotkać, ale jakoś dziwne by było, gdybym walnęła w papę przypadkowo spotkanego chłopca ubranego na czerwono, biało lub brunatno. Stukacz z nami mieszka bez dwóch zdań, gnieciuch, chwała Panu, wpada bardzo rzadko, ale też nas nawiedza; mamuna odwiedziła moją Mamę, znaczy Babi i jest to fakt autentyczny, gdyż dokładnie w ten sposób wspomina ona moje dziecięctwo (na szczęście do mnie gadzina nie trafiła, tyle dobrego).
Ale na stałe, na co dzień, zawsze i wszędzie przykleił się do nas SRALA, Tak, tak, dobrze czytasz. SRALA.
Otóż.
Srala "to znany w całej Polsce demon wiru powietrznego. miał postać małego kudłatego ludzika ubranego w czerwony strój i kapelusz z szerokim rondem, pod którym chował trzy sterczące z głowy rogi. Krążąc po świecie, w słupie wirującego powietrza, srala dokuczał ludziom, głośno się przy tym śmiejąc. Rozrzucał kopki siana, niszczył zboże albo zrywał z budynku strzechę" (s.167).
Ta niegodziwa istota odpowiedzialna jest za permanentny nieład w pokoju dzieci, kuchni, a takoż w dużym pokoju. Nawet do sypialni sralisko wlezie i tam grasuje.
- Zuzia, gdzie odłożyłaś tę czerwoną bluzkę, której dzisiaj jednak nie ubierzesz do szkoły?
- Do szafy. (chwila milczenia). Ale srala wyrzuciła ją i palnęła na łóżko.
Hmmmm.
P.S. wszystkie cytaty pochodzą z "Bestiariusza słowiańskiego" P. Zycha i W. Vargasa (wyd. BOSZ, r.2016)
P.S. 2 Co do króla Koszyszko, to warto też zajrzeć tu ;-)
P.S. 3 Jest jeszcze drugi tom, do którego lękam się zajrzeć, bo zaraz się okaże, że mam w chałupie całe mrowie istot, a mieszkanie nie jest z gumy.
Niektóre z nich to poczciwe pierdoły, które ani wadziły ani szkodziły. Na przykład taki Mrucek - "niegroźny domowy stworek, który szczególnie upodobał sobie zapiecek. Potrafił wylegiwać się tam całymi dniami, strasząc najmłodszych domowników głośnymi pomrukami" (s. 133); albo Ćmok - "skrzydlata, pełna zwierzęcej siły sylwetka rozpięta na nocnym niebie" (s.56) czy Bożątka - "ciche i potulne istoty powstałe z duszyczek zmarłych dzieci, których nie zdążono ochrzcić. Zamieszkiwały w chatach wraz z ludźmi, unikając jednak wzroku żyjących" (s. 38).
Inne, zdecydowanie przychylne ludziom, to Bannik (łaźnik) - istota opiekująca się łaźniami "pilnował, by ognie w palenisku nie wygasły, kamienie miały odpowiednią temperaturę, a brzozowe witki nie były zbyt twarde. Za te usługi żądał jedynie poświęcenia mu codziennie cebrzyka wody" (s. 14). Bzionek bronił obejścia przed złymi czarami; Smędy strzegły pola gospodarza "pastuchów wypasających bydło na cudzej koniczynie czy wiejskie baby kradnące warzywa z zagonów sąsiada kąsały dotkliwie po rękach i krostkach" (s.162).
W przewadze były jednak straszydła i istoty mściwe takie jak Strzygi, Wąpierze, Południce, Buce ("kurze płucko, w nocy wychodził, by bić i straszyć niegrzeczne dzieci, a te najbardziej rozwydrzone wrzucał do worka i zabierał ze sobą" s. 40) czy Baba Grochowa.
Były też dziwadła nad dziwadłami, które swoimi przymiotami rozśmieszyły Zuzię i Krzysia.
Weźmy na ten przykład Pieniężnego Chłopczyka "w dawnej Litwie wierzono, że pieniądze wędrują po świecie pod postacią różnokolorowych karzełków, przy czym kolor czerwony uosabiał złote dukaty, biały - srebrne marki i ruble, a brunatny - miedzianą drobnicę. Kiedy pieniężny chłopczyk zdybał kogoś na swojej drodze, prosił i nalegał, by napotkany człowiek uderzył go w twarz. Większość ludzi, widząc w tym podstępną diabelską prowokację, brała po prostu nogi za pas. Jeśli jednak ktoś przełamał w sobie strach i spełnił prośbę chłopca, natychmiast stawał się bogatym człowiekiem. Bowiem nawet lekko potrącony demon rozsypywał się w wielki stos ciężkich, błyszczących monet. Kiedy legenda o pieniężnych chłopczykach rozeszła się po kraju i nikt już nie bał się spełnić ich prośby, stali się oni wielką rzadkością, aż wreszcie zniknęli zupełnie. I tylko zwyczaj bicia bliźniego po twarzy dla zdobycia pieniędzy przetrwał w niektórych kręgach do naszych czasów..." (s. 140).
Po wnikliwej analizie Bestiariusza słowiańskiego musieliśmy jednak przyznać, że niby to bajędy z czasów króla Koszyszko odnotowane w księdze Prokosza, ale niektóre grasują po świecie do dzisiaj i, co gorsza, mieszkają w naszym obejściu.
- stukacz - "psotny duszek domowy, który straszył ludzi przeróżnymi niespodziewanymi hałasami. Swoje harce wyczyniał najczęściej nocą. Głośne szuranie i tupanie na strychu, drapanie desek podłogi od spodu, skrobanie czy potrącanie naczyń w kredensie - to jego sprawka. (...). Ci, którzy go spotkali, mówili, że ma nogi cienkie jak patyki, dużą kudłatą głowę, a na niej osadzone ogromne wyłupiaste oczy świecące czerwonym światłem." (s. 172);
- gnieciuch - "był małym podobnym do kota stworkiem o cienkich jak patyki kończynach i wielkim, ciężkim brzuszysku (...) Pociągała go woń strawionego alkoholu: jeśli wyczuł ją w oddechu śpiącej osoby, siadał na brzuchu lub piersiach ofiary i delektował się zapachem. Uciskał przy tym człowieka tak skutecznie, że niejeden opój i wydmikufel budził się nazajutrz po przepiciu obolały, wyczerpany i kompletnie niezdolny do pracy. Aby uchronić się przed gnieciuchem, należało wziąć do ręki kawałek święconej kredy i obrysować wokół łóżka okrąg (s. 86);
- mamuna - "demon porywający z kołysek dzieci i podrzucający w ich miejsce swoje własne młode. (...) Był to jednak brzydki, chudy i nieustannie wrzeszczący bachor, nijak mający się do pulchnego aniołka, którego matka pozostawiła na chwilę bez opieki. Cóż, że podmieniec nie odziedziczał po mamusi kłów i futra, kiedy wyrastał na głupkowatego, złośliwego i ponurego człowieka. Dużo spał, często jadł i nie był zdatny do żadnej roboty" (s. 120).
Odłożyłam książkę i z zafrasowaniem podrapałam się po głowie. Chłopca Pieniężnego w sumie chciałabym spotkać, ale jakoś dziwne by było, gdybym walnęła w papę przypadkowo spotkanego chłopca ubranego na czerwono, biało lub brunatno. Stukacz z nami mieszka bez dwóch zdań, gnieciuch, chwała Panu, wpada bardzo rzadko, ale też nas nawiedza; mamuna odwiedziła moją Mamę, znaczy Babi i jest to fakt autentyczny, gdyż dokładnie w ten sposób wspomina ona moje dziecięctwo (na szczęście do mnie gadzina nie trafiła, tyle dobrego).
Ale na stałe, na co dzień, zawsze i wszędzie przykleił się do nas SRALA, Tak, tak, dobrze czytasz. SRALA.
Otóż.
Srala "to znany w całej Polsce demon wiru powietrznego. miał postać małego kudłatego ludzika ubranego w czerwony strój i kapelusz z szerokim rondem, pod którym chował trzy sterczące z głowy rogi. Krążąc po świecie, w słupie wirującego powietrza, srala dokuczał ludziom, głośno się przy tym śmiejąc. Rozrzucał kopki siana, niszczył zboże albo zrywał z budynku strzechę" (s.167).
Ta niegodziwa istota odpowiedzialna jest za permanentny nieład w pokoju dzieci, kuchni, a takoż w dużym pokoju. Nawet do sypialni sralisko wlezie i tam grasuje.
- Zuzia, gdzie odłożyłaś tę czerwoną bluzkę, której dzisiaj jednak nie ubierzesz do szkoły?
- Do szafy. (chwila milczenia). Ale srala wyrzuciła ją i palnęła na łóżko.
Hmmmm.
P.S. wszystkie cytaty pochodzą z "Bestiariusza słowiańskiego" P. Zycha i W. Vargasa (wyd. BOSZ, r.2016)
P.S. 2 Co do króla Koszyszko, to warto też zajrzeć tu ;-)
P.S. 3 Jest jeszcze drugi tom, do którego lękam się zajrzeć, bo zaraz się okaże, że mam w chałupie całe mrowie istot, a mieszkanie nie jest z gumy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Popularne posty
-
Zadanie wystawiające cierpliwość i inteligencję rodziców na próbę. Zuzia siedzi i myśli. "salamandra", "naukowcy"...
-
Klasyfikacja filmów według Krzysia: a) filmy nudne ( "Dom" , "W głowie się nie mieści" ) - tzw. filmy drogi; ciągle gdz...
-
Wiadomo, że na świecie są rzeczy szkodliwe. Ziemniaki, makaron, chleb baltonowski oraz whisky z colą. Jednym słowem wszystko, co jest jadaln...