Znacie to?
Dwóch znajomych obserwuje kolarski wyścig pokoju.
- No i jak myślisz - pyta jeden - który wygra?
- Myślę, że ten w czerwonym krawacie - odpowiada drugi
Na to ten pierwszy:
- To nie krawat. To jego język.
Sobota, pogoda jak marzenie, poszliśmy rekreacyjnie tu. Powrót zorganizowaliśmy sobie tędy.
Górka może nie jest stroma, ale ma spore nachylenie i, co najważniejsze, znaczną długość.
- Myślisz, że Zuzia podjedzie pod górę? - zapytał Małżon
- Nie, nie da rady. Widziałam, jak lepsi od niej pchali tędy rowery.
A tymczasem Zuzka jedzie. Wytrwale, pewnie, równym tempem.
- Rany - powiedział Małżon - i pomyśleć, że chciałem na dole powiedzieć, że jak sama podjedzie, to dam jej stówkę. Dobrze, że się nie odezwałem.
- Co? Co tam mówisz? - Córeczka zastrzygła uszami.
- Że jak podjedziesz, to dam Ci sto złotych. Ale nie dasz rady.
- Dam.
- Taaak?
- Dla pieniędzy wszystko!
Na szczycie łącznika, Małżon, uboższy o stówkę, mruknął:
- Spoko. Zagramy w cztery paszporty i się wyrówna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Wyobrażam sobie, jak wyglądałaby ta rozmowa, gdyby była prowadzona w porządnym, konserwatywnym domu, którego mieszkańcy żyją zgodnie z trady...
-
15 lat temu, kiedy zamieszkaliśmy z Małżonem w jednym mieszkaniu, Teściowie sprawili nam pierwszy prezent do domu - deskę do prasowania. Ni...
-
To się w głowie nie mieści, ile człowiek się musi namęczyć, zanim wyprowadzi dziecko na ludzi! - Zuzia, zagramy w cztery paszporty? - zaga...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz