poniedziałek, 30 listopada 2015

Idę z torbami

Nienawidzę jesieni.
Wieje, leje, nie widać słońca, ponuro i depresyjnie.

Zimy też nie znoszę, ale to dlatego, że u innych zima wygląda tak:


a u mnie tak:

Władza ludowa obiecała 500 złotych na drugie dziecko, bo pierwsze się z jakiś przyczyn nie liczy, ale teraz znowu coś kombinują: a to się dopiero konsultować będą, a to bogatym (?) się nie należy, a to damy, ale w drugim kwartale.


A tymczasem zęby Zuzki wypadają hurtowo.

W zeszłym tygodniu spektakularnie wyleciała lewa jedynka.
- Aaaaaaaamaaaammmmaaaa!!! ratujcie mnie!!! Ratujcie!!! - niczym tornado wpadła Zuzia do łazienki. Krew lała się z jej ust strumieniem, zalała koszulkę i nakapała na podłogę - ugryzłam chrupka i ułamało się! - wymamrotała.
Jakoś udało się ją uspokoić, doprowadzić do ładu i oswoić z utratą górnego mleczaka.

Zaledwie trzy dni później, podczas tradycyjnej siostrzano-braterskiej nawalanki, Krzyś pocisnął Zuzi z główki i istotnie wpłynął na kondycję jej prawej górnej jedynki.
Krzysia napomniano, Zuzi obejrzano paszczękę i stwierdzono obluzowanie się ząbka.
Mleczak trzymał się uparcie aż do dnia dzisiejszego, kiedy to podczas śniadania w szkole wpadł do chlebaczka.
Po przyjściu do domu Zuzia schowała ząbek pod poduszkę i biegała do pokoju co kilka minut, żeby sprawdzić, czy wróżka zębuszka nastała.
No a wieczorem rozpromieniona Zuza wpadła do sypialni i wysepleniła:
- Mamo, ząb ulwał mi się znowu i nie wytrzymał na dole i poleciał do góly. Jak kosmita na księzycu!


Wróżka zębuszka załamała się.

Dawać mi te pińset i to już!



1 komentarz:

Popularne posty